wtorek, 17 grudnia 2013

Od Waris - Znak

Ostatnio w watasze działo się źle, bardzo źle. Ataki obcych wilków, wojna. I do tego jeszcze szczenięta alfy! Leżałam przy dużym głazie osłaniając się przed promieniami słonecznymi, oczywiście przy wodzie. Moje rozmyślania były ponure. Jeśli zostaliśmy wyzwani nie należy tego bagatelizować. To będzie jak ucieczka. Musimy wykazać się nieustępliwością, wiarą i odwagą. Może się przestraszą. Ale jeśli nasza wataha będzie po prostu jedną z wielu, jakie stanęły na drodze wrogiego stada i jaka zostanie pokonana? Trudno. Nic się na to nie poradzi. Albo to będzie otwarta wojna, albo zniżymy się do ich poziomu, będziemy zakradać się na ich tereny i wybijemy przynajmniej połowę tego paskudztwa. A jeśli...
 Niespodziewanie moje rozmyślania zagłuszył szelest. Coś co się zbliżało nie widziało mnie. Byłam za głazem, poza wzrokiem stworzenia. Raptem wyszło z pobliskich krzaków. Przeszło niedaleko, zbliżyło się do strumienia i zaczęło chłeptać wodę. Wilk. Obcy. Po krótkiej chwili zwierzę rozejrzało się pilnie. Oczywiście mnie zauważyło. Bezgłośnie obnażyło kły. Wstałam i wolno zbliżyłam się. Każdy mój mięsień gotów był do uniknięcia ciosu. Wilk chciał walczyć. I chciał zabić. Widziałam to w jego bezlitosnych, nabiegłych krwią oczach. Raptem wyrwał do przodu. Na całe szczęście jego kły zacisnęły się w próżni. Błyskawicznie wykorzystałam okazję i przebiegając złapałam go za bok. Wilk warknął krótko i odwrócił się w moją stronę. Zaatakowałam znów, tym razem pierwsza co było kolosalnym błędem. Złapał mnie za łapę, równocześnie jednak odkrywając kark. Zacisnęłam na nim szczęki. Moje kły nie wniknęły jednak na tyle głęboko by porazić ośrodek nerwowy. Szarpnął mocno łbem puszczając mnie i jednocześnie wyswobadzając się ze śmiertelnego chwytu. Musiałam przyznać, był dobrym wojownikiem. Ale co tu robi? Szpieg... Przemknęło mi przez myśl. Ale jeśli to jest szpieg, to jacy są wojownicy uodpornieni na ból i wytrzymujący nawet najcięższe ciosy? A jacy mordercy, szkoleni od urodzenia do zabijania?
 Wtem przypomniało mi się o moich mocach. Z źródła lewitowała w powietrze struga wody i uformowała się w tarczę będącą moją tymczasową osłoną. Ten ułamek sekundy, mogłam opłacić drogo, gdybym nie wykorzystała mocy. Wilk z dzikim rykiem (teraz chyba już naprawdę wnerwiony) przejechał pazurami po tarczy. W tej chwili po raz pierwszy przestraszyła mnie jedna rzecz. Tarcza powinna się częściowo rozpaść i powrócić do poprzedniego stanu, tymczasem wyraźnie było widać cztery długie i głębokie szyny. Wilk widząc moją osłupiałą minę uśmiechnął się bezczelnie i przeskoczył ponad tarczą. Skacząc również złapałam go za ogon. Nie trafiłam odpowiednio i już po chwili w pysku miałam jedynie dużo szczeciniastych włosów.
 Pora zakończyć tę walkę! On zapewne pomyślał to samo. Nie krążył, nie zamierzał unikać ciosu. Stanął gotowy do walki. Wtem jego własny cień przestał współgrać. Zachowywał się zupełnie inaczej od samego wilka. Rzucił się na niego wpijając zęby w szyję. Z cieniem nie da się walczyć. Jest cieniem. Niematerialnym. Wilk, próbując wstać rzucał się na trawie. Po chwili tchawica została przecięta. Padł. 'Gdzie jesteś?' Dobrze wiedziałam, do kogo należy ta moc. Z cienia drzew wyszedł mój brat.
 - Dlaczego przyglądałeś się bezczynnie jak walczę o życie!? - warknęłam.
 - Musisz się od czasu do czasu siostrzyczko wykazać - Devill Wolf wyszczerzył zęby w uśmiechu - byłem pewien, że dasz sobie z nim radę.
 Po tych słowach odszedł. Ja! Ja się wysilałam, walczyłam o życie a on miał dobry ubaw! Jeszcze mnie boli łapa po jego chwycie! Oburzona podeszłam do martwego wilka. Zainteresował mnie. Miał lekką budowę, więc na pewno nie był wojownikiem. Na szamana też nie wyglądał. Mógł być szpiegiem lub mordercą, tego byłam pewna. Nagle zauważyłam interesujący szczegół. Tuż przy jego lewym oku brakowało małej, niezauważalnej kępki futra. Na skórze wycięty był dziwny znak. Kółko podzielone na cztery części. Kreski dzielące koło bardzo wystawały spomiędzy jego konturów i zakończone były hakiem, niby harpuny.
 Ciekawe, czy poprzednie miały takie same. Muszę podzielić się tym z Alfą.
 Podążyłam do jej jaskini.

 <Andromeda?>

Nowa para!

♥West i Nikita są parą!♥



PS:Przepraszam wszystkich a zwłaszcza Niki i Westa,za tak bardzo spóźniony post,bardzo przepraszam za małe zaniedbanie watahy.

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Od Vicky - CD historii Setha

Dotarliśmy do jaskini Jae. Niestety nie było go wewnątrz.
 - Nie ma go. - powiedziałam.
 ~ A jeśli jemu też coś się stało?
 Szybko jednak odrzuciłam tę myśl, mimo to, ona wciąż powracała.
 - Seth, ja... to znaczy... może pójdziemy go poszukać? - zapytałam.
 - Ty w takim stanie? Nie ma mowy. Idź do mojej jaskini. Na pewno Andromeda tam będzie. Sama też nie możesz siedzieć, a ja pójdę go szukać. Dobra? - mówił kierując się już z powrotem w stronę lasu.
 - Mhm. - mruknęłam.
 Jednak od razu, kiedy zniknął w gęstwinie, puściłam się pędem w drugą stronę.
 Biegłam tak jak wtedy. Tyle, że teraz miałam konkretny cel, znaleźć Jae. Na prawdę zaczęłam się o niego martwić. Rozpatrywałam coraz to gorsze scenariusze.
 ~ Trzeba jak najszybciej zwołać wszystkie wilki! - pomyślałam.
 Dalej pędziłam co tchu. Nagle zaraz przede mną pojawił się wilk.
 Szybko rozłożyłam skrzydła i wzbiłam się w powietrze tuż przed nim, żeby uniknąć zderzenia. W sekundzie wybicia zauważyłam, że to był Aron. Szybko wróciłam na ziemię.
 Byłam zdyszana, a rany mocno dawały się we znaki.
 Zanim Aron zdążył cokolwiek powiedzieć na ich temat i czegokolwiek innego, wyrzuciłam z siebie, oddychając ciężko:
 - Nie mogę... nie mogę nigdzie znaleźć Jae. Pomoż mi go szukać. Albo nie. Zwołaj wszystkie wilki, rozkaż im trzymać się najlepiej w dużych grupach, nie oddalać od jaskiń, być czujnym, czujniejszym niż zwykle. Najlepiej, żebyś powiedział Lejli, aby przypilnowała siostry, by nie opuszczała jaskini. Pilnując szczeniąt nie może być sama w tak niebezpiecznym okresie. Oprócz tego... - nie dokonczyłam.
 Aron przerwał mi i sam zaczął mówić.

 <Aron?>

Od Nikity- CD historii Lejli

-Gdzie idziesz Niki?-zapytał Grey
 -Właśnie do was
 -A to ciekawe-powiedział Grey
 -Tak... mam taki pomysł chciała bym mieć poparcie jak pójdę do Andromedy.
 -Jeki pomysł?-Powiedziała zaciekawiona Lejla
 -no żeby dzisiaj odbył się konkurs talentów
 - Fajnie by było
 Miałam wrażenie że Lejla jest mi wdzięczna że przyszłam
 To idę do Andromedy
 Biegłam przez las na nic nie patrząc, nagle na kogoś wpadłam, miał czarną sierść .
 -Hej West!
 Wilk nie był Westem był wrogiem.
 -Hehe to znowu ktoś od was?
 -Tak a co?
 Niespodziewanie z krzaków wyskoczył West

 <West, dokończ>

niedziela, 15 grudnia 2013

Od Lejli - CD historii Westa

-Co się stało Lejlo?-zapytał Seth
-Seth...e...jakby ci tu powiedzieć..no...a może lepiej nie zabijać ich...oni też mają prawo do życia...nie możemy ich wypuścić?-na moje słowa alfa wrogich wilków popatrzał na mnie z drwiącym uśmiechem,wytrąciło mnie to trochę z równowagi,ja tu próbuję ratować im życie a on się ze mnie śmieje...
-Co się z tobą stało...wcześniej tak nie reagowałaś...
-Dobra....jak to rozegrać.....Hm...Może...Seth,widziałeś kiedyś mnie zabijającą...dajmy na to królika?
-Nie chodzisz z nami na polowania....więc nie widziałem...
-No to...ta sytuacja z tym jeleniem....nadzwyczajnym...w lesie...
-Lejlo...do czego zmieszasz?
-Mam powiedzieć za ciebie?-odezwał się nagle głos za mną.
-Grey?Co ty tu...miałeś być na polowaniu...
-Ale przyszedłem wyczułem że coś tu nie gra...
-Dobra...Jakbyś mógł...
-Seth...chodzi o to że Lejla,nigdy nie zabijała i zabijać nie będzie...nie lubi też jak ktoś zabija...
-Aha...-Seth spojrzał na mnie zdziwiony,inne wilki też to robiły
Szukałam wśród wilków twarzy która mogłaby mnie poprzeć.Jakoś nie widziałam tam nikogo...Zauważyłam jednak Waris która patrzy się na Grey'a który z kolei patrzy się na nią.Byłam pewna że wyczytuje jej myśli.Waris lekko drgnęła łapa.
-Nie!-krzyknął Grey.
-Czyli że ty też podzielasz moją uwagę na temat zabijani?-zapytałam
-Nie...ale robię to dla ciebie...
-Że co?
-Wiesz co...
-Cicho...Więc jak Seth?Czy możemy zrobić z nimi coś innego niż zabicie i zrobienie krzywdy?
Nagle do głowy przyszedł mi pewien pomysł...
-Czy ktoś zna może zaklęcie na wyczyszczenie pamięci?
-No...ty?
-Co?!Ja się znam na eliksirach a nie na...eliksir...właśnie...przepraszam ale ja zaraz przyjdę...do tego czasu proszę nie robić im nic...
Pobiegłam szybko do swojego tunelu,szukałam fiolki odpowiedniego eliksiru.Wąchałam po kolei gliniane buteleczki aż w końcu natrafiłam...
-Eliksir Oczyszczający...Mam!-wybiegłam z jaskini
-Dobra...ale czy one na pewno będą chciały to wypić....kto wie...nie wyglądają na takie które kazały by sobie wlać do pyska nie wiadomo co...-Grey,znowu sobie ze mnie drwił.Ale wolałam go takiego niż...poważnego
-Ale zastosowanie jest też zewnętrzne...-na tą wiadomość drwiący uśmiech wrogów wyraźnie zrzedł.
-Seth,co o tym sądzisz?
<Seth?>

Od Tiny - CD historii Waris

Byłam na spacerze,gdy zobaczyłam Waris.Łapała ryby i goniła motyla po łące.Nagle mnie zauważyła.
 - Co robisz? - spytałam zaciekawiona.
 - Ja?A nic takiego... - Wyglądała na zakłopotaną.
 - Spoko,nikomu nie powiem.
 - Ale o czym? - spytała udając zdziwioną.
 - O tym przed chwilą.Mi też zdarza się zachowywać jak szczeniak.
 - Aha.
 - I jak ci jest w nowej watasze?
 - Nawet nieźle,muszę tylko poznać więcej wilków.
 - Szłam właśnie w góry na spacer.Idziesz ze mną?
 - Ok.
 Przeszłyśmy kawałek lasu i zaczęłyśmy się wspinać na górę.
 - Wiesz co zmieniłam zdanie.Wolę iść nad wodospad.
 - Teraz o tym mówisz?Mamy taki kawał do wodospadu...
 - Spoko oko.Mam tysiąc pomysłów na minutę.Powiedz jakie masz moce?
 - Noo...związane z wodą,telepatia...
 - No właśnie,telepatia...Skontaktuj się z Saphirą,żeby się tutaj teleportowała.
 - Spróbuje.
 Wadera była przez chwilę jakby nieobecna duchem.Zaraz potem obok nas pojawiła się Saphira.
 - Mam do ciebie małą prośbę.Mogłabyś teleportować mnie i Waris nad wodospad?
 - Nie ma problemu.
 Chwilę później byłyśmy już w namierzonym celu.
 - Dzięki za pomoc.Oszczędziłyśmy dużo czasu.
 - Nie ma sprawy.
 Saphira zniknęła.Ja i Waris stanęłyśmy na górze wodospadu.
 - To co?Skaczemy? - spytałam.

 <Waris?>

Od Lejli - CD historii Grey'a

Spojrzałam na basiora on patrzył daleko przed siebie w dolinę.Widziałam jego myśli,nie wierzyłam że w naszej watasze ktoś taki będzie.Ja jednak nie byłam gotowa,spuściłam wzrok,ale zaraz go podniosłam by basior mógł odczytać odpowiedź...
-Hm...trudno...ale pamiętaj...bez względu na wszystko nadal będziemy przyjaciółmi...
Spuściłam wzrok i nie odezwałam się ani słowem.
-A nie?
-Będziemy...spokojnie...
-Czemu tak dziwnie zareagowałaś?
-Bo...-zamiast dokończyć postanowiłam spojrzeć basiorowi w oczy
-Rozumiem...i to jest dziwne...
-Czemu?-spojrzałam na basiora.Humor mi powrócił ale znów odszedł.
-Aha...już wiem czemu...mieliśmy o tym nie rozmawiać...Dlaczego?Jak i kiedy to się stało?
-Wydaje mi się że od samego początku...
-Co?
-Kiedy przyszłaś z Saphirą i zaprosiłaś na polowanie...Widziałem coś w twoich oczach...Taką...mało wilczą łagodność....
-Mów jaśniej...
-Chodzi o to że masz bardzo miękkie serce...Dobra...rozmawiałem z twoją siostrą...Mówiła mi że chodzisz na polowania tylko raz w miesiącu i to nie sama,dla tego że nie jesteś w stanie zabić...
-Co?!Ona ci mówiła?Miała tego nie robić...
-Czy gdyby tobie zagrażało życie ze strony wrogiego wilka...zabiłabyś go?
Milczałam,ale widziałam kątem oka drwiący a jednocześnie niedowierzający uśmiech.
-Zabiłabyś...?
-Nie!Zadowolony?
-Lejlo...ale...
-Nie potrafię...nie chcę...-na początku cieszyłam się że zeszliśmy z poprzedniego tematu ale teraz znów nie miałam ochoty na rozmowę.
-Zawsze marzyłam aby być wojowniczką...Mama zawsze mi mówiła że byłabym świetna w tym kierunku...Mówiła że jesteś zwinna i sprytna...ale nie dość silna emocjonalnie.
-Od urodzenia nie chciałaś tego robić?
-Nie...szkoliłam się na wojowniczkę...walczyłam z cieniami tworzonymi przez zaklęcia innych wilków...Ale pewnego dnia wszystko się zmieniło...
-Mogę ci przerwać?Czy ty wcześniej polowałaś?
-Nie...Więc...Noc była pochmurna,nie było światła księżyca.Wysłano mnie abym poszukała członka który nie wrócił do watahy.W lesie znalazłam innego wilka...był już słaby poraniony...Wymówił tylko słowa że jest szpiegiem że będzie wojna...Ojciec kiedy jeszcze nie uciekł starał się mnie nauczyć aby zabijać wrogów.Podeszłam do wilka ale nie mogłam mu wyrządzić krzywdy...Zaniosłam go na własnym grzbiecie do mojej jaskini.Gdzie uleczałam go eliksirami.Udało mi się go uratować...Potem podziękował...i zapytał czemu go oszczędziłam.Nie odpowiedziałam na jego pytanie.Odprowadziłam go jeszcze lekko kulejącego do miejsca w którym go znalazłam.Potem wiedział gdzie iść.Poczułam że uczucie ratowania kogoś przewyższa...Kiedy wróciłam na teren watahy...wszystkie wilki wyszły i patrzyły na mnie dziwnie...Matka zapytała czemu to zrobiłam...ja rzuciłam jej tylko gniewne spojrzenie.Potem nigdy się nie odzywałam kiedy mordercy zabijały kolejne wilki...Kiedy odchodziłyśmy z Andromedą,widziałam siebie w nowej watasze...gdzie nigdy nie zginął żaden wilk....Jednak ten koszmar znów powrócił...Tutaj nie mogę stać i patrzeć...-dokończyłam opowieść.
-O...Na prawdę ty tak masz?
-Ile jeszcze mam to powtarzać?
-Ja nie waham się zabić wroga...
-Ty to nie ja...
Zauważyłam idącą na luzie Nikitę.
-Cześć Nikita-przywitałam się
-Hej...o czym gadacie...
-O Lej..-zaczął Grey
-...o niczym-przerwałam
-E...dobra...powiedzmy że tego nie było...
-Gdzie idziesz Niki?-zapytał Grey
<Nikita?>

Od Westa - CD historii Nikity

- West zajmij się nimi - powiedział Seth.
 Spojrzałem zdziwiony na niego.
 - A tak konkretnie to co miałbym z nimi zrobić?Bo od zabicia ich to są Vivimorte i Waris...
 - Czekaj pomyślmy...Nie możemy ich wypuścić,bo zaatakują ponownie,to jest pewne...Raczej nie będziemy ich przetrzymywać,bo niby po co.No to chyba musimy ich zabić...Nikita,biegnij po Waris.
 Nikita odbiegła,a w tym czasie Seth zaczął wypytywać alfę wrogiej watahy.
 - Jest was więcej?
 - A co?Myślisz,że zaatakujemy was w pięciu? - Basior zaśmiał się złośliwie.
 - Czego chcecie?
 - No a jak myślisz?Chcemy przejąć tereny.
 Nadbiegła Nikita z Waris.
 - O co chodzi? - zapytała ta druga.
 - Zabij tych obcych - powiedział wprost Seth. - Chcieli zabrać stąd Nikitę i przejąć nasze tereny.
 - Nie ma problemu.Zaraz się nimi zajmę.
 Nagle ktoś krzyknął : Nie!Czekajcie!
To była Lejla,która wybiegła właśnie z jaskini.

 <Lejla?>

Od Nikity- Nieprzyjemne spotkanie

Gdy się obudziłam poczułam czyjąś obecność.
 To nie był nikt z naszej watahy. To były wilki z wrogiej watahy.
 Było ich pięciu,zbliżali się do mnie . Zawsze przed spaniem ,,zamykam się'' w magicznej niewidzialnej kuli ochronnej.
 -Czego chcecie!?-udałam przestraszoną
 -Czego my chcemy?A jak myślisz maleńka?
 -Naszych terenów?-odrzekłam niby przestraszona
 -Tak...
 -Ale czego chcecie ode mnie?
 -Jesteś mądra i silna przydasz mi się w watasze.
 -Ale ja nie chce. Kocham Westa i się z nim nie rozstanę!
 -Romantyczne do końca życia będziesz walczyć o miłość.
 Wilk pomyślał : ''Brać ją!''
 -Nie tak szybko!-powiedziałam i uwięziłam ich w przezroczystych kulach i unosiłam ich w powietrzu
 -i co zatkało?
 Wilk był rozwścieczony.
 Uśmiechnięta i w podskokach pędziłam do Westa
 -West patrz kogo przyniosłam!
 -Matko Nikita !
 -Co? Przecież to zwykłe mięczaki z tej głupiej watahy.
 -Ale ty właśnie uwięziłaś samca alfa!
 -Hehe , i co łyso ci?-powiedziałam do samca alfy .
 Wilk nie odezwał się, 5 wilków wisiało w powietrzu.
 Wybiegła Andromeda.
 -O boże Nikita! Pomóżcie jej!
 -Nie trzeba. Co mam z nimi zrobić?????
 Seth patrzył zdumiony.
 -West zajmij się nimi.

 <West >

Od Grey'a - Przeprosiny

Obudziłem się.Dzień był słoneczny,wstałem z myślą że pójdę do Lejli,ale nagle coś mi się przypomniało.Tak...wczorajsza kłótnia....Poszedłem do jaskini Setha,Andromedy i ...Lejli.
Wszedłem do środka.Nie Lejla tylko raz spojrzała kto przybył i spuściła wzrok ugniatając łapą jakieś czarne owoce w kamiennej wazy.
-Hej...-powiedziałem do Andromedy
-Witaj...I jak ci się u nas podoba?
-Jest doskonale...wczorajszy dzień nie był tym najlepszym ale na te poprzednie nie narzekam...
Lejla uniosła wzrok spod wazy i spojrzała gdzieś przed siebie.
-Słyszałeś już coś o sytuacji w watasze?-powiedziała Andromeda tak cicho że tylko ja to słyszałem.
-Tak...a czemu mówisz tak cicho?-zapytałem,Lejla tym razem patrzyła na siostrę podejrzliwie.
-O czym rozmawiacie?
-O niczym...Lejlo...-powiedziała Andromeda
-Andromeda...musimy jej powiedzieć nie chcę jej oszukiwać...
-O co chodzi?...
-Lejlo...pozwól...przejdziemy się?Muszę powiedzieć ci dwie bardzo ważne rzeczy...
Lejla spojrzała niepewnie po czym podeszła do mnie.
Wybraliśmy się w góry.
-Więc o czym była rozmowa z moją siostrą?-Lejla patrzyła przed siebie i ani razu nie zwróciła wzroku ku mnie.
-Prawdopodobnie naszą watahę niedługo zaatakują obce wilki...
Lejla zatrzymała się i zaczęła głęboko oddychać wyglądała na przerażoną.
-Inne wilki nie znosiły tego aż tak źle...-Spojrzałem w jej oczy.Już wiedziałem o czym myślała i co było powodem jej lęków.
-I...i co było dalej.Opowiedz wszystko od początku...
-Nikita i West znaleźli w lesie wilka który nie był przyjaźnie nastawiony...Zaprowadzili go do alf...Andromedy nie było...Więc Seth się tym zajął...
-Jak się zajął?
-Zapytał wilka kim i skąd jest...Opowiedział że jest posłańcem i zawiadamia nas o wojnie która będzie niebawem...Seth kazał wypuścić wroga po czym nakazał Waris i Vivimorte...
-Nie...
-Co się stało?
-Wybacz ale wiadomość że na terenie naszej watahy zginął drugi wilk...
-On był wrogiem...
-Ale był wilkiem...
Lejli spływały łzy.
-Lejlo...chcialem ci powiedzieć że...-w ostatniej chwili zwątpiłem...
-Co chciałeś mi powiedzieć?
-Że jest mi głupio za wczoraj...Poniosło mnie...musisz to zrozumieć...nie każ mi mówić czemu tak zareagowałem...przecież możesz to wyczytać...prawda?
<Lejla?>

Od Andromedy - CD historii Westa

-Co?Jesteście parą?Tak się cieszę...Jak to miło słyszeć...takie dobre wieści maskują te...złe...Tak,jest ogłoszę was parą.Lejlo potem wrócimy.
Pobiegłam z resztą wilków na polanę.Nagle poczułam jakiś ucisk w okolicy brzucha.Skrzywiłam minę.
-Andromeda...Co ci jest?
-E...nic...pośpieszmy się...
Zgromadziłam wilki tak szybko jak tylko mogłam i ogłosiłam Westa i Nikitę parą.Potem szybko pobiegłam d jaskini...
~Trzy godziny później~
Do jaskini weszła Lejla.Chciała zapytać czemu tak szybko opuściłam polanę.Ale odpowiedź leżała już przy mnie.
-Andromedo...czemu nie powiedziałaś...
-Nie było na to czasu...
-Są takie śliczne...I takie podobne do Setha i ciebie...
-Lejlo...mam prośbę...zawołasz Setha?
-Jasne,a gdzie on jest?
-Zdaje się że już biegnie...
Zza ściany jaskini wbiegł Seth.
-Jak się czujesz Andromedo?Czy to już wszystkie?Może ma ich być sześć...Zupełnie mi wyleciało z głowy że to dziś...dla czego sama chodziłaś po lesie w tym stanie?Wszystko w porządku?
-Tak...nie panikuj...Seth...zostaniesz z nimi muszę ogłosić że mamy nowych członków.
Wybiegłam na polanę gdzie jak widać nie musiałam niczego ogłaszać bo wszyscy nie wiadomo skąd wiedzieli...
-Gratuluję ci Andromedo...Ile ich jest?-zapytał Aron
-Pięć...samczyk i cztery samiczki...no cóż...skoro już wszyscy wiecie to pozwolę sobie wrócić do jaskini aby spędzić ten dzień tylko z rodziną...
Pokierowałam się z powrotem.Położyłam się koło moich dzieci oraz partnera...Czułam się taka szczęśliwa...

Od Westa - CD historii Nikity

- Moja odpowiedź, to .... tak! - powiedziała Nikita,a potem rzuciła mi się na szyję.
 Przytuliłem ją mocno.Czułem się taki szczęśliwy.
 - Chodźmy do Andromedy,ogłosi nas parą.
 Pobiegliśmy do Andromedy,ale nie było jej w jaskini.
 - Seth,nie widziałeś może Andromedy? - spytałem basiora.
 - Nie,czy coś się stało?
 - Nie,właściwie to tak,chcieliśmy,aby ogłosiła nas parą.
 - No to gratuluję!Musicie jej poszukać,bardzo możliwe,że jest w lesie na polowaniu z Lejlą.
 - A może ty byś ogłosił nas parą?
 Seth zrobił skrzywioną minę.
 - Ja wolę,gdy to robi Andromeda.Spieszę się,Grey miał mi coś pokazać w lesie,to cześć!
 Poszedłem z Nikitą do lasu.Gdzieś na krańcu lasu zobaczyliśmy Andromedę i Lejlę polujące na zające.
 - Andromeda! - wykrzyknąłem do niej.
 - O co chodzi?Płoszysz nam zające.
 - Mogłabyś ogłosić mnie i Nikitę parą?

 <Andromeda?>

Od Nikity-CD historii Westa

- Hej Niki!
 - Hej!
 - Muszę ci się o coś zapytać.
 - Słucham?
 - Wiem,że znamy się dopiero drugi dzień,ale ja...
 - Tak?
 - Ja się w tobie zakochałem i ... czy ...będziemy parą?
 -Ja wtedy uciekłam , to musiało być to uczucie.
 -Jakie?
 -no właśnie sama nie wiem poczułam coś czego nigdy nie czułam.
 -ja taż to poczułem , to nie jest w mojej naturze ale przy tobie czuje się zupełnie inaczej niż przy innych wilczycach.
 -Moja odpowiedź, to .... tak!
 Rzuciłam mu się na szyję. chyba był zdziwiony.
 <West?>

Andromeda urodziła!

Oto szczeniaki Andromedy:


Diana

Coby

Moon

Luna

Aria

Od Setha- CD historii Vicky

Podbiegłem do niej. Była cała we krwi.
 -Vicky? Wszystko w porządku? Musi cię zobaczyć Jae. Dasz radę sama iść?
 -Tak-powiedziała.
 Ruszyliśmy w stronę jaskiń.
 -Co się tak właściwie stało?-zapytałem.
 -Byłam na spacerze kiedy oni mnie zaatakowali.
 Zastanowiłem się chwilę. Ostatnio na naszych terenach pojawiało się coraz więcej podejrzanych typów. Najpierw West i Nikita przyprowadzili posłańca, teraz tych czterech.
 -O czym myślisz?-zapytała.
 -O tych podejrzanych gościach.
 Dotarliśmy do jaskini Jae.

 <Vicky?>

Od Waris - Spotkanie

Zwiedziłam już wiele terenów, choć co do wilków... no cóż, niewiele o nich wiedziałam. Wszystko po kolei.
 Postanowiłam pójść nad wodę. Była moim żywiołem, uwielbiałam ją. W tym problem, że nie wiedziałam, gdzie znajduje się najbliższa rzeka. Spytałam. Stwierdzili, że najbliższa rzeka znajduje się na łące, kilometr stąd. No ok. W tym problem, że przeszłam już dwa kilometry a nie słyszę nawet jej szumu. Coraz bardziej rozzłoszczona na wilki skierowałam się w zupełnie inną stronę, na chybił trafił. Ku mojemu zaskoczeniu już po przejściu kilkuset metrów ułowiłam szum rzeczki. W miarę jak się zbliżałam robił się coraz wyraźniejszy. Las nagle się skończył. Przede mną rozpościerała się trawiasta łąka, bez kwiatów (i Bogu dzięki!). Przecinała ją wspaniała, choć wąska rzeka. Z radością, zapominając o powadze i wieku wskoczyłam do niej. Była zimna. Przepłynęłam ją wpław.
 Z uśmiechem goniłam małe ryby, żadne jednak nie dały się złapać. W pewnym momencie tuż obok przeleciał motyl. Kłapnęłam pyskiem chcąc go złapać. Nie trafiłam, co było do przewidzenia. Wyskoczyłam z wody i ciekawie niby szczeniak podążyłam za owadem. W pewnym momencie motyl zawrócił, odwróciłam się za nim. Uśmiech zgasł na moim pysku. Przez cały czas byłam obserwowana przez wilka!

 <Ktoś? :3 >

sobota, 14 grudnia 2013

Od Vicky - Atak

Biegłam przez las. Coraz szybciej miałam kolejne drzewa. Teren się podnosił. Lubię chodzić wysoko w góry. Tam można sobie od wszystkiego odpocząć.
 Mijając któryś z kolei większy głaz, zauważyłam za nim jakąś sylwetkę. Poruszyła się. Przebiegłam jeszcze kilka metrów, zatrzymałam się i skierowałam wzrok w stronę z której przebiegłam. Za mną było pusto. Czułam jednak czyjąś obecność. Jakiegoś obcego wilka.
 Nagle zza grubego pnia starej sosny, wyskoczył wilk. Na szczęście w porę się usunęłam i uniknęłam ataku ze strony nieznajomego. Nie wiem skąd, ale na polu walki pojawił się drugi wilk. Zaczęła się zacięta walka. W końcu przeciwnicy opadli na ziemię. Przytrzymywałam ich, ale oni byli chyba tylko przynętą. Za pobliskich drzew wyskoczyli jeszcze dwaj przeciwnicy. Jednego zdołałam pokonać, ale drugi już mnie dosięgnął. Drasnął mnie pazurami pod okiem. Całe szczęście w nie same, nie trafił.
 Nagle w całym tym zamieszaniu dodatkowo pojawił się Seth. Uporał się z tamtym ostatnim wilkiem i podbiegł do mnie. Po jego minie wywnioskowałam, że rany są dość rozległe. Czułam jak po mojej sierści powoli spływała krew, która następnie skapywała na biały śnieg.

 <Seth?>

Od Westa - CD historii Nikity

- O czym myślisz ? - spytała Nikita.
 - O tamtym wilku - skłamałem.
 Nie mogłem jej powiedzieć o czym myślę.Chciałem jak najszybciej znaleźć się sam,żeby wszystko przemyśleć.
 - Wiesz co,robi się już ciemno,odprowadzę cię do jaskini.
 - Ale ja nie mam jaskini.
 - To gdzie śpisz?
 - Znajdę sobie jakieś miejsce.
 - Aha,w każdym razie jestem zmęczony idę spać.Cześć!
 - Cześć - odpowiedziała Nikita trochę zawiedziona.
 Szybko pobiegłem do swojej jaskini.Saphiry jeszcze nie było.Położyłem się przy ścianie skalnej.Miałem w sobie mieszane uczucia.Z jednej strony nigdy nie miałem stałej dziewczyny.Taka moja natura.Ale jak widzę Nikitę to jest zupełnie inaczej.Czyżbym się zakochał?Nie to niemożliwe.Przecież ja się nie zakochuje.A jeśli...
 - Cześć West!
 Do jaskini przyszła Saphira.
 - Cześć...
 - O czym tak myślisz?
 - O ...A zresztą nieważne.
 - Jak nie chcesz mówić to nie.Idę spać,dobranoc.
 Gdy się obudziłem rano już wszystko miałem przemyślane.Natychmiast pobiegłem szukać Nikity.Tylko gdzie ona mogła być?Popędziłem do lasu.W końcu odszukałem ją nad wodospadem,tam gdzie się poznaliśmy.
 - Hej Niki!
 - Hej!
 - Muszę ci się o coś zapytać.
 - Słucham?
 - Wiem,że znamy się dopiero drugi dzień,ale ja...
 - Tak?
 - Ja się w tobie zakochałem i ... czy ...będziemy parą?

 <Nikita ?>

Od Nikity-CD historii Westa

- Nie patrz na to.Właściwie to chciałem ci się zapytać,jak to się stało,że rodzina porzuciła cię w lesie jak byłaś mała,a ty przeżyłaś?
 -Czemu mam nie patrzeć ? Już się przyzwyczaiłam...Nie wiem jak przeżyłam początki mojego życia, nie pamiętam, ale wiem że długo przebywałam na terenie waszej watahy.
 -I nikt cie nie widział?
 -Nie, możesz mówić mi Niki,lub Nika jak chcesz.
 -Ok.A co to znaczy że się przyzwyczaiłaś?
 -no widziałam już różne rzeczy...
 Co prawda umiem czytać w myślach, i mogła by wiedzieć o czym on teraz myśli... ale wolałam żeby moja moc się nie wydała , mogła bym powiedzieć coś czego bym żałowała.
 -O czym myślisz????????????
 -o tamtym wilku
 Od razu wiedziałam że kłamał.

 <West, o czym myślałeś????>

Od Westa - CD historii Nikity

- Do Andromedy - poprawiłem Nikitę.
 - No,właśnie do niej.
 Dzięki naszym mocom stworzyliśmy kulę wokół obcego wilka i unosząc ją w powietrzu pobiegliśmy do Andromedy.Po drodze spotkaliśmy Setha.
 - Seth,zobacz złapaliśmy obcego wilka.
 - A nie pomyśleliście,że chce dołączyć?
 - Wątpię - odezwała się Nikita. - Zobacz jakie ma czerwone oczy.
 - Być może.Czego chcesz? - Seth zwrócił się do obcego.
 - Na pewno nie chcę dołączyć.Przysłała mnie Wataha Mrocznych Wilków.Chcieli wojny.
 - Wypuście go - zarządził alfa. - Wynoś się z naszych terenów i nie wracaj.
 Wilk zaczął uciekać.
 - Vivimorte,Waris,zajmijcie się nim.
 Wadery tylko czekały na taką okazję.Rzuciły się za wilkiem.Ponieważ wszystko to działo się na naszych oczach,nie chciałem,aby Nikita na to patrzyła.Złapałem ją za ramię i odwróciłem.
 - Nie patrz na to.Właściwie to chciałem ci się zapytać,jak to się stało,że rodzina porzuciła cię w lesie jak byłaś mała,a ty przeżyłaś?

 <Nikita?>

Od Grey'a - CD historii Diega

-W porządku...Witaj Andromedo...
-Co?
-Nie przywitałem się...
-Aha...wybacz....witaj,witaj....
-To jutro?
-Co?
-Szczeniaki...
-Skąd  wiesz że jutro?
-Lejla mi opowiadała...
-Aha...A to nic...
Diego przysłuchiwał się naszej rozmowie.
-Gratuluję - powiedział
-Dziękuję...Grey,potem pogadamy teraz idź...
Ruszyliśmy w drogę.Pokazywałem nowemu przybyszowi tereny i jak się z nich zwykle korzysta...
-Jak się tutaj właściwie znalazłeś?-zapytałem
-Znalazłem czarnego basiora imieniem....A...nie pamiętam ale jego imię zaczynało się na tą właśnie literę.Więc...znalazłem go...i on zaprowadził mnie do waszej...
-Naszej...-poprawiłem go
-Tak...Ale basior nie mógł mnie oprowadzić ponieważ szedł na spacer z jakąś...Leną...Lejlą...tak....
-Lejlą?
-Jestem pewien...Czemu tak dziwnie zareagowałeś?
-Nic....po prostu.....e...nie ważne...
-A to jak miał na imię ten czarny basior?
-Aron...
Nie zauważyłem kiedy a obeszliśmy już cały teren.Odprowadziłem Diega do jego jaskini ,a sam udałem się do alf.
-Seth,wiesz gdzie jest Lejla?
-Nie...
-A ty Andromedo?
-Poszła z Aronem na spacer....oprowadziłeś już Diega?
-Tak...a nie wiecie kiedy wróci?
-Skąd mam wiedzieć...
-Od kiedy to ona jest w tak dobrych stosunkach z Aronem?
-To tylko jej przyjaciel...Lubią się spotykać...co mam jej tego zakazać?-zapytała ironicznie Andromeda
-Czekaj...
-Czy my gdzieś idziemy?
-Cicho...
-Ej...
Usłyszałem tak bardzo znany mi dźwięk łap.Nie potrafiłem rozróżniać wilków po dźwięku wydawanych przez nie kroków ale Lejla była dla mnie wyjątkowa.
Wybiegłem z jaskini.Lejla właśnie żegnała się z Aronem.Kiedy on  odszedł wadera do mnie podbiegła.
-Gdzie byłaś?-zapytałem lekko rozdrażnionym głosem
-Byłam z Aronem ....przepraszam....-Wadera usiłowała wejść do jaskini...
-Dla czego?
-Bo chcieliśmy się spotkać?
-Po co?
-Żeby pogadać,coś porobić....ale tylko gadaliśmy...
-I co?Też ci się z nim trudno rozmawiało?
-Grey...o co ci chodzi,co?
-Ja...proszę...chodźmy na plażę...
-Nie wiem czy się zgodzić...
-Z nim poszłaś a ze mną nie?-mówiłem teraz zupełnie wściekły
-Tak!A wiesz czemu?!Bo jego zachowanie było normalne!Co ci się stało?Wczoraj rozmawiałam z miłym basiorem...a dzisiaj?
-Wybacz Lejlo...za moje zachowanie ale ja ciebie...
-Wiesz co?Nie mam jakoś za bardzo ochoty z tobą rozmawiać...
Lejla przeszła obok mnie i zniknęła za ścianą jaskini.Ja udałem się do swojej.Byłem na siebie wściekły...

Od Grey'a - CD historii Lejli

Wpatrywałem się w oczy wilczyce chcąc wyczytać z nich coś więcej,ale ona cały czas zastanawiała się nad tematem nowej dyskusji.
-O...przypomniało mi się coś...Nie odpowiedziałaś na moje wczorajsze pytanie...brzmiało ono tak...
-Wiem jak brzmiało...ale...nie wiem jak na nie odpowiedzieć...Ponoć słaby punkt może zauważyć tylko kto inny...
-Zawsze jesteś taka tajemnicza?
-Nie.Po prostu mówię teraz prawdę,nie będę zmyślała jaki mam słaby punkt....po prostu odpowiedziałam że tego nie wiem...
-Aha...A czy zawsze tak przedłużasz swoje zdania?
-Nie zawsze lecz często...
-Czekaj....o czym to my wcześniej rozmawialiśmy...Aha...więc jak nie boisz się już wyjść poza teren?
-Grey...mówiłam ci już co o tym sądzę...po co bez potrzeby narażać się na niebezpieczeństwo...
-Przy mnie nic ci nie grozi...-powiedziałem,a wilczyca spojrzała na mnie z wyrazem twarzy nie do odczytania.
-Znaczy...przy każdym wilku nic ci nie grozi...bo przecież jak chodzi się we dwójkę to jak coś stanie się jednemu to drugi rusza z pomocą...-sprostowałem niechętnie
-Grey...myślę że to nie ma sensu....
-Co nie ma sensu?-zapytałem przestraszony
-Nie wiem....ale wyjątkowo trudno mi się z tobą rozmawia...z innymi wilkami tak nie było...
Pomyślałem w głębi duszy że to pewnie przez to co ta wilczyca we mnie wywołuje,ale szybko przestałem o tym myśleć bo zapomniałem o mocy Lejli.
-Lejlo...posłuchaj,twoja moc....jak ona działa...opowiedz mi szczególniej...

-No...ty czytasz myśli patrząc tylko w oczy ja patrząc na dowolną część ciała.
-Czy czytasz myśli zawsze kiedy na kogoś spojrzysz czy tylko jak tego chcesz?
-Jak tego chcę...
-A czy ty czytałaś przed chwilą moje myśli?
-Mam być szczera?
-Tak....chyba...
-Czy mi się wydaję czy widzę w twoich oczach zakłopotanie?
-Nie skąd...-szybko się odstresowałem i wróciłem do luzackiego tonu
-Co ja u ciebie wywołuje?
-Co?!O matko....ja chyba na prawdę będę z tobą rozmawiał przez ścianę...
-Odpowiedz...
-No....rozdrażnienie....?-powiedziałem z lekceważącym tonem pewien że zaraz nastąpi pytanie na które wolałbym nie odpowiadać.
-Dla czego?-zaśmiała się wadera
No i masz...po co w ogóle o tym myślałem.
-Lejlo!Andromeda cię woła... - Zawołał Seth.Byliśmy na widoku przed jaskinią więc daleko nas nie szukał.
-Wybacz....muszę iść...-pożegnała mnie Lejla
Z jednej strony się cieszyłem dla tego że mi się upiekło ale z drugiej strony było mi żal że musi już iść.
Jednak zaraz wyszła z jaskini.Usłyszałem tylko strzępki jej słów.
-......to o niczym nie świadczy...a z resztą to nie twoja sprawa...
-Co nie jest sprawą twojej siostry?
-E...nic...uważa że pasowalibyśmy do siebie...Ale to jeszcze za wcześnie...
Zrobiłem trochę smutną minę co Lejla zauważyła ale postanowiła tego nie skomentować.
-Lejlo...chciałbym ci coś zaproponować...
-O nie...nie wychodzę poza teren...nie ma mowy...
-Nie to...Wiem że zabrzmi to śmiesznie po dwóch dniach....e....znajomości....Ale czy zostaniemy przyjaciółmi?
-W porządku...-Lejla wyglądała na szczęśliwą.
-Hej...mieliśmy się przejść na plażę....co...przejdziemy się?
<Lejla?>

Od Nikity-Cd historii Westa

Andromeda odbiegła,a West odwrócił się do Mnie.
 - Idziemy na spacer?
 -Ok.
 To był bardzo dziwny spacer. Prawie ze sobą nie rozmawialiśmy.Zdążyłam zauważyć że jest on chyba niezłym podrywaczem.
 -A ty jak tu dotarłeś?
 -Długo by opowiadać...
 Nagle usłyszałam szelest w krzakach.West też to słyszał.
 -Padnij-szepnęłam
 Skradałam się powoli i ostrożnie.
 West był zaskoczony że się nie boje. Skoczyłam na stworzenie zza krzaków.Był to jakiś wilk chyba magiczny tyle , że był taki jakiś wściekły
 -On nie należy do naszej watahy
 -No ja nie wiem, ale wydaje się podejrzany. Zaprowadzimy go do Andro....Andro..... no jak ona tam ma?

 <West?>

Od Diega - Jak dotarłem

Biegłem przez las.Musiałem uciekać przed wrogą watahą,która zabiła moją rodzinę.Nagle wpadłem na jakiegoś wilka.
 - Au!Uważaj jak biegniesz!
 - Wybacz,nie chciałem.Szukam watahy,jest tutaj jakaś?
 - Właściwie to tak - powiedział basior. - Mogę cię zaprowadzić do alfy.
 - Ok.
 Po drodze rozmawialiśmy.
 - Jestem Aron.
 - A ja Diego.
 - Gdzie tak pędziłeś?
 - Uciekałem przed inną watahą.Ona zabiła całą moją rodzinę.Chyba całą.Mam nadzieję,że chociaż moje rodzeństwo przeżyło.
 Przeszliśmy koło polany,na której leżała Andromeda.
 - Jak dobrze,że cię widzę.To jest Diego,chciał dołączyć do watahy.
 - Nie ma problemu,z chęcią witamy każdego nowego członka.Aron pokaż mu tereny,a potem...
 - Ale ja nie mogę.Miałem iść z Lejlą na spacer.
 - No dobra,to idź do niej.Diego,chodź ze mną,zaraz ci kogoś znajdziemy.Właściwie to Grey jest przewodnikiem,on cię oprowadzi.
 Nigdzie nie mogliśmy go znaleźć.W końcu zobaczyliśmy go koło wodospadu.
 - Grey,jesteś przewodnikiem,oprowadź Diego po terenach.

 <Grey?>

Nowy członek! Diego

Diego

piątek, 13 grudnia 2013

Od Lejli - CD historii Grey'a

-Nie...wybacz ale nawet jakbyśmy gdzieś poszli to na naszych terenach nie ma zbyt wielu ciekawych miejsc.
-To co...Chodźmy gdzieś poza teren watahy...
-Ok...swoim żartobliwym zachowaniem przypominasz mi pewnego basiora z naszej watahy...
-Ale ja nie żartuje...teraz...
-Nigdzie nie idę...
-Boisz się?Jeśli tak to trudno...pójdziemy jak się przestaniesz bać...
-Przestań...nie boję się...ale pomyślałam o czymś...
-Wiesz co...zdradzę ci pewien sekret...
-No...
-Spójrz mi w oczy...
Popatrzyłam w oczy basiora.Były szaro niebieskie i tak łatwo było z nich wszystko wyczytać.
-Hm...w zasadzie nigdy nie umiałem określić koloru moich oczu...i sądziłam że właśnie trudno się z nich wyczytuje emocje...
-Ale...
-Moja moc.Ty potrafisz czytać w myślach i ja też ale tylko przez kontakt wzrokowy...-kiedy basior to powiedział momentalnie spuściłam wzrok
-Czyżbyś lękała się swoich myśli?
-Nie...nie chcę ich ujawniać przed...innymi.
-Lejlo...tamtego wieczoru...głupio wyszło...
-Czemu jesteś taki wybuchowy?
-Nie jestem ale w tedy mnie poniosło...nie wiem co mi było...Jestem taki rozdrażniony kiedy coś lub ktoś odwróci moją uwagę od świata...
-Co tym razem odwróciło twoją uwagę?
-Wiesz...tak sobie pomyślałem przed chwilą...może pójdziemy na plażę?Popływać?
-Jutro ma się ocieplić,przełóżmy to...nie cierpię zimna...
-Czy brałaś kiedyś udział w przed wiosennym łowieniu łososi?
-A jak myślisz?
-To czy ty w ogóle jadłaś kiedyś łososia?
-Tak....ale mi trudniej je łapać...bo czasem w lato udaje się złapać jednego...góra dwa....
Grey zrobił na mnie zdziwione oczy i nasze spojrzenia znów się spotkały .Grey wpatrywał się w moje oczy a ja w jego.Z tym że ja próbowałam odgadnąć jaką nazwę nosi barwa jego oczy...on prawdo podobnie odczytywał moje myśli.
-Grey...a jeśli spotkasz niewidomego wilka czy też jesteś w stanie odczytać jego myśli?
-Nie wiem...nie spotkałem się z takim przypadkiem...
Spuściłam wzrok.Teraz mogłam do woli się zamyślić...Odwróciłam się do basiora.Grey szybko spuścił wzrok tak że uderzył się głową w wystającą skałę.Zachichotałam.Z jaskini wyszedł Seth a za nim Andromeda.
-Twoja siostra oczekuje potomstwa?-zapytał samiec patrząc na brzuch mojej siostry
-Tak...Poród za dwa dni...nie mogę się doczekać...będę ciocią...Kocham szczenięta.
-Tak?-basior zrobił skrzywioną minę
-Ty nie?Przecież gdyby na świecie nie było szczeniąt potem nie było by dorosłych wilków....które z kolei też dadzą szczenięta...a potem one dorosną....trochę to poplątane...ale wiesz o co mi chodzi...tak?
-E....chyba...
-Nie żartuj już sobie....No...ale nie rozumiem jak można żywić niechęć do szczeniąt...
-Możemy zmienić temat?
-Tak.Ale pytanie....na jaki?
<Grey?>

Od Westa - CD historii Nikity

- A może chcesz dołączyć do naszej watahy? Przyda nam się taka samica jak ty - powiedziałem do nieznajomej wadery.
 - Hmm...może i masz racje.
 - To chodź zaprowadzę cię do alfy.
 - Ok
 Poszliśmy przez las.
 - Jak się nazywasz?- spytałem.
 - Nikita,a ty?
 - Ja jestem West.
 Doszliśmy w końcu do jaskini Andromedy.
 - Andromeda! -zawołałem w głąb jaskini.
 - Co? - usłyszałem jej odpowiedź.
 - Czy raczysz wyjść z jaskini żeby przyjąć nowego członka?!
 - Co?Nowy członek!A!Tak,już idę!
 Wilczyca podbiegła do nas.
 - To jest Nikita.Chce dołączyć.
 - Ok może dołączyć.A ja teraz wracam do jaskini,mam pełno roboty.
 Andromeda odbiegła,a ja odwróciłem się do Nikity.
 - Idziemy na spacer?

 <Nikita dokończ>

Od Nikity - Jak dotarłam

Był słoneczny dzień , skakałam z wodospadu do jeziora,gdy nagle...
 zobaczyłam jakiegoś samca.On chyba wypoczywał.Zakradłam się od tyłu , przyczaiłam się i skoczyłam na niego. Był zaskoczony i to bardzo!
 -Boże!Co ty robisz?! - mówił ,ale nadal leżał na ziemi.
 Spojrzałam mu w oczy... i uciekłam, było to uczucie jakiego nigdy nie czułam. Wilk pobiegł za mną.Dogonił mnie po długiej gonitwie.
 -Czemu mnie gonisz?!
 -Bo wkroczyłaś na nasz teren.
 -No i co . Tak mi się zachciało to tak zrobiłam. Nie zrobisz przecież krzywdy nie winnej samicy błąkającej się po lesie? *złośliwa mina*
 -No nie nie mogę zrobić ci krzywdy. Bo jesteś samicą
 -Ha ale ja ci mogę!
 -Nie dasz rady ...
 -Założymy się?
 -Nie...
 -A czemu . Boi się chłopczyk????? Oj , przykro . Ja się włóczę po lasach od małego . Nie masz szans ziomuś
 -A może chcesz dołączyć do naszej watahy? Przyda nam się taka samica jak ty.

 <West, dokończ (\__/)>

Od Waris i Devill Wolf'a - Jak dotarliśmy

- Ja poszukam w tym lesie, a ty idź nad źródło - rzekłam. Szukaliśmy watahy. Oczywiście na moje życzenie. Devill Wolf nigdy by nie dołączył. Podążyłam w stronę iglastego lasu. Wiele zapachów, żaden wilczy. Owszem, łosie, przebiegłe rysie, lecz żaden zapach przyjazny, wilczy.
 W oddali usłyszałam świergotanie dzięcioła. Gdzieś niedaleko przebiegła smukła łasica. Tu musi być wataha, bo jest zwierzyna. Zręcznie wyminęłam nieduży wykrot i puściłam się biegiem. Nic. Nagle wiatr zmienił swój kierunek. Doszła mnie upragniona woń. Była jednak nikła... Przyśpieszyłam jeszcze bardziej by jej nie stracić. Stawała się coraz wyraźniejsza w miarę jak się zbliżałam. Trop! Zahamowałam gwałtownie. Na gliniastej ziemi widniały wyraźne odciski łap, zapewne sprzed kilku dni. Podążyłam tropem. Poczułam wiele odrębnych wilczych zapachów. Wataha! Chwilami myślałam, że zgubię ślad, gdyż wilk, który go zostawił lubił chodzić po suchej, twardej ziemi. A może chciał się ukryć? Na razie mnie to nie obchodziło. Ważna była jedna rzecz. W końcu znalazłam stado! Natychmiast przesłałam tę wiadomość Devillowi moim sposobem. Telepatycznie. Przepłynęłam wpław jeszcze jeden strumień i dotarłam do ogromnej łąki. W wysokiej trawie, tuż obok króliczej nory leżał wilk czając się. Polował. Podeszłam jak najciszej. Z natury wiedziałam, że nikt nie lubi, gdy ktoś przerywa mu polowanie. Tym jednak razem nie mogłam się powstrzymać.
 - Należysz do jakiejś watahy? - spytałam.
 - Dlaczego pytasz? - wilk błyskawicznie zwrócił się w moją stronę. Nie wydawał się zaskoczony.
 - Chcę dołączyć.
 - Ostatnio do stada próbuje się dostać wiele szpiegów.
 - Zapewniam, nie mam nic do ukrycia - rzekłam głosem, który niepotrzebnie był ironiczny. - Gdzie do Alfy?
 - W tę stronę - wskazał kierunek.
 - Dzięki.
 Ruszyłam we wskazanym kierunku. Odwróciłam się. Wilk wciąż mi się przypatrywał. Trzepnęłam nerwowo ogonem i przyśpieszyłam.

 Alfie oznajmiłam, że dołączy tu jeszcze jeden wilk. Obyło się bez komplikacji. Alfa bardzo się ucieszyła na wieść, że ktoś dołącza. I w ten sposób dotarłam. Prosty, bez specjalnych przeszkód.

Nowy członek! - Nikita

Nikita

Od Grey'a - CD historii Westa

Mieliśmy z Westem kontakt wzrokowy.Chciałem porozumiewawczo mrugnąć aby rzucić się na jelenia,ale zanim wolałem zobaczyć jak na to zareagują inne wilki.Wszyscy wpatrywali się w jelenia ze zdziwieniem i lekkim pragnieniem głodu.Wszyscy prócz Lejli.Wpatrywała się z łagodnością z jelenia i wydawało mi się bardzo powoli do niego się zbliża.
Postanowiłem jednak dać sygnał Westowi.Kiedy szykowaliśmy się do skoku Lejla akurat spuściła wzrok z jelenia na nas.Nie boję się zwierząt większych ode mnie a co dopiero wilczycy,ale Lejla miała wyjątkowo wściekłe spojrzenie.
-O co ci chodzi?
-Chcecie go zabić?A co jeśli to jakaś magiczna istota?
-Mamy zrezygnować z posiłku,dla tego że spodobał ci się jakiś jeleń...myślałam że wolisz basiory....-zakpiłem z wadery i pożałowałem tego bo jej spojrzenie było w stanie spalić moje.
-Po pierwsze.....skoro nie wiesz jak jest to się nie odzywaj,to że nie chcę żebyś go zabił nie to nie znaczy......po prostu...co jeśli to zwierzę od elfów...Po drugie to uważam że nie masz prawa się tak burzyć....
-Tak?Wolisz tylną czy przednią nogę?
-Jesteś bezczelny...West....ty mu coś powiedz....Saphira....Seth?-Lejla usiłowała zyskać wsparcie
-West,no dalej skaczemy....
Kiedy już wzbiłem się w powietrze zamiast polecieć do przodu poleciałem do tyłu.
-Co ty robisz?!
-To co należy...Tak bardzo ci zależy na tym jeleniu?Nie możemy polować na inne?Może to jedyny taki jeleń w naszej puszczy....Co byś zrobił gdyby zamiast tego jelenia stał ty jeden jedyny magiczny wilk....a my....bylibyśmy czymś co poluje na wilki....
-A czy coś takiego w ogóle istnieje?
-A czy ty odpowiesz na moje pytanie?
-Zostawiłbym go...Ale odpowiadam jako wilk więc... Wątpię czy to ma sens...-Powiedziałem spokojniejszym tonem
-Przepraszam...
-Co?
-Przepraszam....poniosło mnie....Ale...proszę....nie zabijajmy go....-powiedziała Lejla,jej oczy były zbyt błagalne żeby odmówić.
-W zasadzie...Po co polować na tego skoro gdzie indziej jest stado.....nie daleko  jest stado...
Lejla uśmiechnęła się do mnie.
-Idziemy?
Z całą grupką pobiegliśmy tropem jeleni.Przez całą drogę myślałem nad tym czy dobrze zrobiłem tak łatwo ulegając waderze.Ja?Ja zawsze stawiałem na swoim i jeszcze jedno...Obiecałem sobie że w nowej watasze będę unosił się z szacunkiem do rodziny alfy...Lisica też tego ode mnie wyczekiwała.Zupełnie zapomniałem czyją siostrą jest Lejla.Nagle usłyszałem za mną kroki.
-To że jestem siostrą Andromedy nie usprawiedliwia mnie w niczym...Nie chcę aby traktowano mnie jak samą alfę...Chcę być jak inne wilki jak zwykła zielarka.I jeszcze jedno...nie uważaj siebie za nie zwyciężonego basiora bo każdy ma jakiś swój słaby punkt...
-Ty...
-Moja moc.
-Aha....no widzę że...przy tobie nie można swobodnie nawet myśleć...
-Być może...
-Czekaj...jaki jest w takim razie mój słaby punkt?
-Nie jesteś odporny na łagodność oraz nieszczęście innych....
-Warto wiedzieć...a twój słaby punkt?
Lejla zmieszała się nieco po czym spojrzała za mnie.
-Tak się burzyłeś że nie upolowałeś jelenia a teraz kiedy jeden został otoczony ciebie tam nie ma?
-Co?A...już idę.
Pobiegłem żeby pomóc ale jeleń już był martwy.Teraz wystarczyło go tylko przetransportować bliżej jaskiń.
Dotarliśmy bez zbędnych trudności.Trochę zmierzchało.
Zauważyłem biały ogon ginący za ścianą jaskini Andromedy.
-Lejla...
-Tak?-cofnęła się wilczyca
-Do jutra...
-Tak...Dobrze się poznaliśmy....co z tego że z tak burzliwym początkiem...Do zobaczenia...
-Lejlo...
-Słucham?
-Zobaczymy się jutro?
-Co to za pytanie...przecież jutro będziesz widział się z każdym wilkiem z naszej watahy...codziennie tak jest...
-No dobrze...czyli że tak?
-Tak....
-Lejlo...posłuchaj jeszcze...
-Co?
-Na prawdę przepraszam...za wszystko....
-Do zobaczenia....
Lejla uśmiechnęła się do mnie.Ja pobiegłem do swojej jaskini.
Nastał poranek.Zerwałem się i pobiegłem do jaskini Andromedy.Wpadłem do środka.Andromeda patrzyła na mnie zdziwiona a Seth zdenerwowany.
-O co chodzi? - zapytał
-E....Lejla...
-Co się stało?Co z moją siostrą?
-Skąd mam to wiedzieć?Przecież właśnie tu po nią przyszedłem...Więc...czy wiecie gdzie jest?
-Gdzieś gdzie jest woda...Gdzieś gdzie może być samotna...u Tiny...Na polanie...lub po prostu w tunelu.
-A czy mog...możecie zobaczyć czy tam jest?
-Wejdź i sam zobacz...
-Andromedo,Lejla na pewno nie chciałaby żeby ktoś obcy wchodził do jej tunelu...
-A ty możesz tam wchodzić?
-Tak...
Seth wszedł do tunelu.
-Nie ma jej tam.
-Aha...no to....na razie...
Wyszedłem z jaskini w zamyśleniu gdzie mógłbym znaleźć waderę.
-Hm...proponuję spojrzeć za siebie.-odezwał się głos za mną.
-Lejla....szukałem cię wszędzie...
-Skoro nazywasz moją jaskinię wszystkim to w porządku....
-Hehe...to gdzie idziemy?
-A kto ci powiedział że gdzieś mamy iść?
-No wczoraj....
-Mówiłam że się zobaczymy...i że zobaczysz wszystkie wilki...
Zrobiłem poważną minę.
-Żartuje...przejdziemy się gdzieś ale później...
-Czemu?
-No...bo zmienię zdanie...
-I co mamy tak się nudzić?
<Lejla?>

Od Westa - CD historii Grey'a

Ja,Saphira,Lejla i Grey poszliśmy na polowanie.Po drodze dołączyli do nas jeszcze Seth i Tina.Podkradliśmy się do stada jeleni.Schowaliśmy się za krzewami róży i obmyśliliśmy strategię.Seth i Saphira mieli wyskoczyć jako pierwsi i skierować stado w stronę Tiny i Lejli,które były po drugiej stronie.Gdy wszyscy czterej otoczyli by wybraną ofiarę,ja i Grey dobieglibyśmy i zabili szybko zwierzynę.Uznaliśmy to za dobry plan.Saphira i Seth wyskoczyli w stronę jeleni.Ja i Grey schowaliśmy się za ogromnym dębem i czekaliśmy.Mijały minuty,a znak od Tiny w postaci lecącego ptaka z wody nie pojawiał się.
 - Co tam się dzieje? - szepnął Grey.
 - Chodźmy sprawdzić.
 Wychyliliśmy głowę zza pnia drzewa i zobaczyliśmy coś czego się nie spodziewaliśmy.Saphira,Lejla,Seth i Tina stali w różnych miejscach.Na samym środku polany nie było stada jeleni oprócz jednego z nich.Był cały srebrzysty.Wokół niego świeciła delikatna,biała poświata.Miał duże rogi i był dosyć duży.
Inne wilki stały sparaliżowane jego wzrokiem.Nie mogły się ruszyć a ja i Grey musieliśmy w końcu coś zrobić.

 <Grey?Nie mam pomysłu co dalej>

Od Rubby'ego - Nowa wataha

Od szczeniaka byłem szkolony w walce.Rodzice uważali,że byłem do tego urodzony,ja jednak myślałem inaczej.Prawie nigdy ich nie widywałem,ciągle byli zajęci,jak to alfy.Najbardziej lubiłem moją opiekunkę Dianę.Była dla mnie jak matka,zawsze była przy mnie.To ona mnie wychowała.W końcu dorosłem do 2 lat.Byłem gotowy,by walczyć.Co chwilę ja i moi rówieśnicy oraz starsze wilki byliśmy wysyłani na wojny.Po roku byłem wykończony,miałem dość.Oznajmiłem rodzicom,że odchodzę.Nie wyglądali na zmartwionych.

 Po 2 miesiącach...

 Długo nie mogłem znaleźć żadnej watahy,ale nie traciłem nadziei.W końcu po całych dwóch miesiącach natrafiłem na ślady wilczych łap w lesie.Co więcej były one świeże.Po śladach dotarłem do polanę.Na niej zobaczyłem watahę wilków jedzącą jelenia.Poczekałem,aż skończą się posilać.W końcu wszyscy wstali i gdzieś poszli,każdy gadał z kimś innym,więc nie wiedziałem do kogo się odezwać.Nagle ktoś mnie przewrócił.Ujrzałem czarną wilczycę ze skrzydłami,groźnie patrzącą w moją stronę.
 - Szpiegujesz nas? - zapytała szczerząc kły.
 - Nie!Ja tylko...Au! - Dostałem od niej po pysku.
 - Vivimorte,co się dzieje? - Usłyszałem głos wilczycy gdzieś nad moją głową.
 Zauważyłem białą wilczycę z niebieskimi detalami.Zdaje się,że była alfą tego stada.
 - Ten wilk nas szpieguje.
 - Czy mogłabyś powiedzieć swojej koleżance,żeby ze mnie zeszła? - spytałem.
 Alfa spojrzała znacząco na drugą waderę,a ta tylko mruknęła do niej :
 - Sorry,mam dziś zły humor.
 Wilczyca zeszła ze mnie,a ja wstałem,zacząłem się otrzepywać z ziemi i opowiadać.
 - Odszedłem od watahy rodziców.Tam ciągle musiałem walczyć.Nie chce takiego życia.Postanowiłem poszukać innego stada.Trafiłem tutaj i was znalazłem.To mogę dołączyć?
 - Możesz,z chęcią cię przyjmiemy.A tak przy okazji,jestem Andromeda.
 - A ja jestem Rubby.
 - Niestety ominął cię obiad.Tak więc znajdź sobie kogoś kto cię oprowadzi po terenach.
 Rozejrzałem się po wszystkich wilkach.Jedna niebieska wilczyca pomachała mi przyjaźnie trzema ogonami.Chciałem podejść,ale zamieniła się w strumień wody i spłynęła do pobliskiego jeziorka.Potem zauważyłem białego basiora,ale on też szybko gdzieś zniknął.Reszta pogrążona w rozmowie oddaliła się w las.Kątem oka zauważyłem Vivimorte znikającą pomiędzy drzewami.Postanowiłem pobiec za nią.Chyba mnie usłyszała,bo po paru metrach wspięła się na pochyłe drzewo i rozejrzała podejrzliwie po lesie.Chciałem ją wystraszyć.Stałem się niewidzialny,a potem teleportowałem się na drzewo obok niej.Stała tyłem więc znów zrobiłem się widzialny i krzyknąłem jej do ucha :
 - Mam cię!
 Wadera prawie spadła na ziemię.
 - Co ty robisz?!
 - Wyluzuj...Tak właściwie to gdzie biegłaś?
 - Nie twoja sprawa - odpowiedziała.
 Zleciała na dół i zaczęła biec.Pobiegłem jej śladami.

 <Vivimorte dokończ>

czwartek, 12 grudnia 2013

Od Jae - CD historii Vicky

Od dawna czułem, że się zbliżają. W końcu byli na tyle blisko by mnie zauważyć.
 Wyglądali na szczęśliwych w swoim towarzystwie. Czemu ja nie nawiązywałem z nikim bliższych relacji? A może miałem zbyt wielkie wymagania? Może oczekiwałem zbyt wiele?
 - Cześć Jae. - usłyszałem głos Vicky, który wyrwał mnie z moich rozmyślań.
 Mimowolnie odwróciłem się do niej. Stała tam z Aronem. Nie miałem ochoty z nimi rozmawiać. W końcu nigdy nie miałem na to ochoty.
 - Hej. - mruknąłem po chwili, patrząc w punkt gdzieś ponad ich głowami.
 - Ktoś tu jest nie w humorze... - mruknął Aron do Vicky.
 Odwróciłem się i bez słowa podążyłem w kierunku plaży. Pomyślałem wtedy o mojej siostrze. Co się z nią dzieje? Gdzie ona teraz jest? Przystanąłem. Podniosłem spuszczony dotychczas łeb. Przede mną stała Vicky.
 - Martwisz się czymś?
 - Nie chcę gadać. Musisz się do tego przyzwyczaić. Taki już jestem. - ruszyłem, mijając ją obojętnie.
 - Exis żyje. - powiedziała spokojnie, kiedy byłem już jakieś cztery metry od niej.
 Stanąłem jak wryty.
 ~ Jak ona to zrobiła?! - przemknęło mi przez myśl.
 - Czytasz w myślach? - zapytałem spokojnie.
 Jednak, ignorując moje pytanie powiedziała:
 - Twoja siostra żyje, ale nie wiem gdzie teraz dokładnie jest. Ostatnio widziałyśmy się jakoś na początku zimy.
 ~ Ciekawe skąd się znają. - pomyślałem.
 Vicky była inna niż wszystkie inne wilki. Nie wiem na czym polegała ta różnica, ale jakaś na pewno była.
 W tym czasie, kiedy tak sobie dywagowałem ona zdążyła już odejść, bez słowa pożegnania.

Od Grey'a - Jak dotarłem

Miałem ledwie dwa tygodnie...nic nie widziałem i nie słyszałem.Poczułem lekki uścisk szczęk na moim karku.
~Dwa miesiące później~
-Grey!Grey,gdzie jesteś?-zapytała lisica
-Idę Nelo!
Nela była lisicą która opowiedziała mi jak wylała rzeka i jak alfa mnie zapomniał.wziąć z jaskini.Opowiedziała także że moi rodzice umarli.Często uczyła mnie wilczego zachowania,choć sama była lisem.
~Trzy lata później~
-Nelo,na pewno nie masz nic przeciw temu?
-Nie...będę za tobą tęsknić ale przecież musisz to zrobić...powinieneś być z tymi do których należysz....uważaj na siebie i znajdź dobrą watahę...nie mówiłam ci o tym ale niektóre wilki są bardzo źle nastawione do innych....Do zobaczenia.
-Pożegnaj ode mnie twoje dzieci i partnera.

Ruszyłem w drogę.Wszystko wydało się takie inne...tak jakbym zaczął nowe życie.Po dwóch godzinach biegu wpadłem na jakąś polanę,a tym samym na wilczycę.
-A!
-Przepraszam...Należysz może do jakieś watahy?Bo akurat ja szukam,i chętnie bym dołączył.Jeszcze raz bardzo przepraszam,czy zaprowadziłabyś mnie do alfy?A może to ty jesteś alfą...przepraszam...chcesz coś powiedzieć?-spojrzałem na patrzącą na mnie ze zdziwieniem waderę.
-Ty jesteś...?
-Grey...Miło mi....
-Lejla.Chodź,zaprowadzę cię do siostry...
-Twoja siostra jest alfą?
-Tak.
Doszliśmy do jakieś jaskini.Wyszedł z niej jakiś basior który trochę srogo na mnie spojrzał.Odwzajemniłem spojrzenie aby w razie potrzeby nie stracić pozycji w stadzie.
-Seth,jest może tam Andromeda?
-Jasne szwagierko...Andromeda!Chyba masz nowego członka!
O nie...skoro powiedział do Lejli która jest siostrą samicy alfa...szwagierko,to znaczy że samiec jest jest partnerem siostry Lejli.Nie dobrze....nie okazałem szacunku alfie...
Z jaskini wyszła równie biała jak Lejla samica,tyle że uskrzydlona ,z błękitnymi oczami i zamiast czarnych detali miała niebieskie.
-Witam...ty jesteś?
-Grey....chciałbym dołączyć....

Potem z powrotem powędrowaliśmy na polanę.Andromeda ogłosiła że wataha ma nowego członka.Usiadłem koło jednego wilka.
-Hej.
-Hej,i jak ci się podoba w watasze?
-W porządku.
-Skąd jesteś?
-Z lasu....hehe....Wychowały mnie lisy.
-I tak dobrze dogadujesz się z wilkami?
-Lisica od najmłodszych lat uczyła mnie wilczej kultury....Jeśli można spytać,to ty jesteś?
-West...
Podeszła do nas Lejla i Saphira
-Idziemy z Saphirą na polowanie,West.Jak chcesz to chodź....I ty też możesz...-powiedziała Lejla zwracając się do mnie.
West podniósł się i poszedł za wilczycami.Ja nie chciałem jednak się nudzić poszedłem w ślady basiora.
<West?>

Nowy członek! Grey

Grey

środa, 11 grudnia 2013

Od Vicky - CD historii Arona

- A nic w sumie nieważne.
 - Ale Vicky jeśli chcesz... - zaczął.
 - Nieważne. Naprawdę. - powiedziałam z wymuszonym uśmiechem.
 Robiło się już coraz ciemnej. Ruszyliśmy w stronę naszych jaskiń. Brnęliśmy przez dość głęboki snieg.
 - Nocą ten las jest jeszcze piękniejszy.
 - Też mi się tak wydaje.
 Chwilę później napotkaliśmy Jae.

 <Jae?>

Nowi członkowie!Waris,Devill wolf,Roy

Waris


Devill Wolf


Roy

Od Andromedy - CD historii Saphiry

Znowu się tutaj pojawiły a teraz mają zamiar wejść głębiej w nasze tereny.Pomyślałam chwilę.
-Myślicie że użycie moich mocy coś da?
-Zależy jakie są twoje moce...
-Zamiana w białą klacz i wywołanie tsunami...
-Klacz...oni to tak jakby konie może nic ci nie zrobią....

Wybiegłam z jaskini o drżących nogach(już w jaskini przemieniłam się w konia).Centaury stały przy jednym z drzew w lesie jakieś 2 km ode mnie.Jeden z nich odwrócił i pokazał palcem na mnie.W tedy miałam ochotę zapaść się pod ziemię.Szłam prosto przed siebie w kierunku rzeki do której było jeszcze daleko.Centaury podbiegły do mnie...Jedne szły za mną inne obok a jeszcze inne przede mną.Byłam zestresowana.Jeden wziął w palce włos z mojej grzywy i powąchał.
-Reave wolwe.-powiedział.Obawiałam się wyczuł w zapach wilka.Na szczęście rzeka była tuż przede mną.Już miałam przygotować się do biegu i wywołać tsunami,kiedy nagle poczułam mocny podmuch zimnego powietrza.Usłyszałam za sobą jakieś zaniepokojone dźwięki centaurów.Zauważyłam Koru'e.Uśmiechnął się do mnie i odszedł.Zdziwiło mnie to że istoty które były za mną nie goniły basiora.Odwróciłam się i aż odskoczyłam.Wszystkie centaury były tylko bryłami lodu...Na wszelki wypadek z całej siły kopnęłam w lód i bryły w kształcie ciała centaurów były teraz tylko pokruszonymi odłamkami lodu.Wróciłam do jaskini.Położyłam się koło Setha,który spał.
-Andromedo?-najwyraźniej się omyliłam.
-Tak Seth?
-Spójrz mi w oczy.
Podniosłam się popatrzyłam w oczy partnera.
-Nie okłamałam cię Seth.Nic o tym nie wiedziałeś ale ciebie nie okłamałam.Korua mnie śledził i w odpowiedniej chwili zabił wrogów.Nie denerwuj się Seth,nie teraz.Zapomnij o tym i idź spać...
-Czemu ciągle wpadasz w jakieś kłopoty?
-Najwidoczniej tak mi już jest pisane...Dobranoc.
Rano poszłam do Koru'y.Weszłam do jego jaskini.
-Witaj Andromedo...
-Witaj....Korua...chciałam ci podziękować....
<Korua?>

Od Setha- CD historii Andromedy

-Oczywiście, że tak. To wspaniała wiadomość-powiedziałem całując ją.
 -Naprawdę się cieszysz?
 -Tak, jak wariat.
 Staliśmy chwilę przytuleni. Tak szczęśliwy byłem tylko kilka razy w życiu.

Od Saphiry - CD historii Lejli

Rozejrzałam kto mógłby nas oprowadzić.Wszyscy jednak sobie gdzieś poszli,tylko koło nas była Lejla.
 - Lejla,może ty nas oprowadzisz?
 - No ok.
 Lejla pokazała nam cały teren watahy.Ogólnie fajnie tam było,milej niż w poprzedniej watasze.Pod wieczór poszliśmy jeszcze na plażę.Oglądaliśmy tam zachód słońca.Był piękny.Potem Lejla poszła do swojej jaskini.Ja i West zaczęliśmy biegać po lesie.Było ciemno,właściwie już po północy.Nagle usłyszeliśmy tupot wielu kopyt.Myśleliśmy,że to stado saren,ale to były centaury.Widzieliśmy je parę razy jak atakowały naszą poprzednią watahę.Zauważyły nas i zaczęły nas ścigać.Byliśmy szybsi i dobiegliśmy do jaskini Andromedy.Usłyszała nas i się obudziła.
 - Co się stało? - zapytała zaspana.
 - Biegnie tu stado centaurów! - wykrzyknęłam.
 - Co?!

 <Andromeda?>

wtorek, 10 grudnia 2013

Andromeda jest w ciąży!

Andromeda i Seth spodziewają się potomstwa!

Od Andromedy - CD historii Setha

-Bo...no dobra...ale nie bądź zły...
-Mam się bać?
-Nie...Chodzi mi o to że nie byłam ....
-Wiedziałem że coś jest nie tak.Nie byłaś u Jae tylko w ....?
-Daj mi skończyć proszę.Nie byłam u Jae z tego powodu o którym wcześniej ci mówiłam...
-Czyli u niego byłaś?
-Tak.Byłam bo miałam rano mdłości ucieszyłam się bo myślałam że może jestem w ciąży ale u Jae dowiedziałam się że to tylko sierść zająca...
-Andromedo,nie mam do ciebie wyrzutów,ale mieliśmy być ze sobą szczerzy...
-Tak Seth...ale zrozum że zanim coś ci powiem wolę się upewnić czy to prawda...Ale...czy to znaczy że chcesz mieć szczeniaki?
-Tak...
-Ale jesteś na to gotowy?
-Tak....
-Seth...mówił ci już ktoś że jesteś kochany?
-Ty mi to codziennie mówisz...
-Hhehe...Cicho...patrz...-powiedziałam bo zauważyłam zająca.Byłam w siódmym niebie,nigdy nie byłam taka szczęśliwa.

~Tydzień później~
-Witaj Joe...
-Hej Andromedo...co?Znowu zając?
-No,mam nadzieję że nie...
-No...ci powiem że tym razem ty masz rację...
-Co?To znaczy...?
-Musisz coś powiedzieć Sethowi przyszła mamo...
-Co?!Tak!Nareszcie udało się!...Y....znaczy...ja już pójdę...-powiedziałam
Kiedy poszłam do jaskini Setha tam nie było.
Wyjrzałam za jaskinię.Mój partner odpoczywał.
-Seth!
-Andromeda!Gdzie byłaś?
-U Jae....będziesz ojcem!
-Co?
-Spodziewamy się szczeniąt?
-Ile?
-Skąd ja to mam wiedzieć?Cieszysz się?
<Seth?>

Od Setha- CD historii Andromedy

-Czy wszystko w porządku?-zapytałem się, patrząc na moją partnerkę.
 -Tak-powiedziała swobodnie, ale wiedziałem, że kłamie.
 -Przecież widzę, że coś jest nie tak. Mnie nie oszukasz.
 -Oj Seth, nie ważne.
 -Na pewno?
 -Tak-powiedziała z wymuszonym uśmiechem.
 -Może pójdziemy na polowanie?
 -Jasne.
 Wstaliśmy i ruszyliśmy w kierunku polanki.

 *Po drodze*

 Wiedziałem, że coś ją gryzie.
 -Andromedo?
 -Tak?
 -Co się dzieje?
 -Nic.
 -Przecież widzę. Powiedz mi. Proszę...
 -Seth, chciałbyś mieć kiedyś szczeniaki?
 Zastanowiłem się chwilę.
 -Oczywiście. Ubóstwiam szczeniaki. A co?

 <Andromedo?>

Od Andromedy - CD historii Setha

-Ja też...
Poszliśmy z Sethem do jaskini aby być bliżej watahy.

~Dwa tygodnie później~

Obudziłam się z dziwnym uczuciem.Miałam mdłości...Podejrzewałam co to może być ale wolałam nikomu o tym nie mówić,więc skieruję się tylko do Jae.
-Witaj Andromedo...-powiedział Seth ziewając.-Dlaczego wstałaś tak wcześnie?
-Zawsze wstaję o tej porze....
-A gdzie moja szwagierka?
-Jest w lesie i szuka korzonków...
-Aha...wszystko w porządku?Blada jesteś...
-Hehe...Ja i Lejla całe życie będziemy blade....
-No...ale teraz na serio...masz jakąś skwaszoną minę.
-Nic mi nie jest...zaraz przyjdę,muszę zaczerpnąć świeżego powietrza...pójdę odwiedzić...-zawahałam się,jednak musiałam powiedzieć prawdę bo obiecałam coś Sethowi - pójdę odwiedzić Jae i Koru'e...-widząc niepewną minę partnera dodałam - nigdy nie miałam okazji ich zapytać jak tam idzie...czy mają doświadczenie w leczeniu....to pa...

Doskonale wiedziałam że nasi medycy to doświadczone basiory,ale musiałam wymyślić jakąś wymówkę.
-Andromeda?Ty tutaj?-zapytał Jae
-Tak...Może,przy wejściu powiem żebyś nie mówił Sethowi że byłam tutaj w jakimś celu...gdyby pytał powiedz że chciałam się dowiedzieć jak tam wam idzie...
-Do rzeczy Andromedo...o co chodzi?
-No więc...dzisiaj rano obudziłam się i miałam mdłości...
-I...?
-I chciałam się upewnić lub w ogóle zobaczyć....i zapytać czy.....no....
-Czy będziesz miała szczeniaki,tak?
-Tak...
Jae mnie zbadał potem.
-Andromedo...nie wiem czy mówię ci dobrą czy złą wiadomość,ale następnym razem uważaj i nie jedz sierści...
-Co?O nie...tak się cieszyłam że będę miała szczenięta...O to okazała się tylko sierść zająca którego jadłam poprzedniego wieczoru...
-Andromedo,nie przejmuj się,kiedyś na pewno będziesz miała szczenięta...
-No cóż...Nie mniej dziękuję....I przepraszam że zawracam wam głowę zwykłym zającem....

Poszłam z powrotem do jaskini ze zwieszoną głową.
Na szczęście kiedy wchodziłam Seth nie patrzył i w porę zdążyłam udawać taką jak zawsze.
-I co tam u Jae?
-Nic ciekawego...mówi że w naszej watasze jest tak spokojnie że nie ma nic do roboty.
-A Korua?
-U niego nie byłam...wszystkiego dowiedziałam się u Jae...
-Andromedo,chciałbym cię o coś spytać...
<Seth?>

Od Setha- CD historii Andromedy

-Chętnie-powiedziałem z uśmiechem, a ona odwzajemniła go.- Mogę cię nigdy nie opuszczać. Wiesz, że Cię kocham jak wariat?
 -Wiem i ja Ciebie też.
 Chodziliśmy jeszcze trochę po plaży.
 -Wiesz co?-zacząłem.
 -Tak?
 -Jeszcze nigdy nie czułem się nigdzie tak szczęśliwy jak tu. A to wszystko dzięki tobie.
 -Nie przesadzaj.
 -Ja mówię poważnie. Dzięki tobie moje życie nabrało sensu.

 <Andromeda?>

Od Arona - CD historii Vicky

-Jasne...-powiedziałem trochę znudzony
-Co?
-Nic,nic...po prostu....wiesz...nie obrazisz się jeśli poszedł bym gdzieś....gdzieś....indziej?
-Nie...skąd-powiedziała lekko zesmutniała Vicky
-Hahhehaha-zacząłem się śmiać
-Aron?Wszystko w porządku?
-Nabrałaś się...Hhehe!No to co teraz robimy?
-Aron,żartownisiu spójrz za siebie...
Odwróciłem się i szybko schyliłem bo właśnie została w moim kierunku wyrzucona kula śniegowa.
-Vicky....dopadnę cię....-zacząłem gonić waderę,a ta śmiała się.W końcu na nią wskoczyłem ale przeoczyłem to że jesteśmy na wzgórzu.Stoczyliśmy się z niego i wylądowaliśmy w jakimś błocie.Obaj zaczęliśmy się śmiać.
-Vicky?
-Co?
-Zejdź ze mnie....hehehhe...
-Co?A tak....sorry...
-Nie ma co...przyda nam się kąpiel...
-Wodospad?
-E...nie...czekaj,na trzy wyskoczymy z tego błocka...
Wyskoczyliśmy jednocześnie ze śliskiego błota,Vicky wylądowała na śniegu pod którym był wielki kamień,ale tam gdzie ja wyskoczyłem,śnieg miał metr głębokości.
-O...Widzę że wybielasz się naturalnymi sposobami....
-Ha-ha-ha....bardzo śmieszne....-powiedziałem otrzepując się na Vicky.
-Aron...
-Tak?
<Vicky?Nie mam już pomysłu na cd. reszta w twoich łapach;)>

Od Andromedy - CD historii Setha

-Dobrze...Przejdę się gdzieś...W góry...
-Andromedo...nie zostawiaj mnie teraz...
-Seth...Przejdźmy się gdzieś razem...Na plaże?
-Ok.
Woda była zamarznięta.Niebo było błękitno łososiowe,a słońce zamglone typowe zimowe popołudnie.Wokół było dużo ptaków ale tylko z 5 czy 6 gatunków.Szukały pożywienia.
-Seth?
-Słucham?
-Chciałam ciebie o coś zapytać...Lejla nie ma nic przeciw temu...Bo rozmawiałam z nią już na ten temat.Ale czy ty...
-Hm...do czego zmierzasz?
-Seth,czy chciałbyś zamieszkać ze mną w mojej jaskini?Wiesz...dotychczas traktowałeś ją jak swoją mogłeś tam wchodzić i wychodzić bez pytania,ale w nocy odchodziłeś...nie chciałabym się z tobą żegnać...więc?
<Seth?>

Od Setha- CD historii Andromedy

Westchnąłem.
 -A mógłby nie?-powiedziałem, przytulając ją.
 -Dziękuję.
 -Nie masz za co. Ale ja mam do ciebie prośbę.
 -Jaką?
 -Nic więcej przede mną nie ukrywaj.

 <Andromedo?>

Od Andromedy - CD historii Tiny

-Jak mogłaś!
-Seth...
-Dlaczego to zrobiłaś?!
-Seth...
-Przecież mogło ci się...
-Seth!-krzyknęłam
-Dlaczego?
-Seth...Ale dzięki temu możesz już spokojnie polować...Chciałam zrobić to dla ciebie i dla innych wilków...jestem w stanie oddać za ciebie życie,a wiem dokładnie że i tak byś mnie nie posłuchał i polował...
-Andromedo...co innego ty,a co innego ja...
-Uważasz że moja życie jest ważniejsze niż moje?Zrozum...ja uważam inaczej...
-Andromedo,zrozum...
-Seth?Nie posłuchałbyś mnie prawda?
-Andromedo!Skończmy ten temat...Ale powiedz mi proszę...czy pomyślałaś o mnie?Jakbym się czuł?Co bym przeżywał?
-Seth....wiesz że życie każdego wilka jest dla mnie ważne...dla tego postanowiłam zaryzykować i podbić centaura...
-Co?
-To była ta istota...Elfy nas...o tym powiadomiły...
-Koniec zdania miał być inny?
-Seth...Tak,elfy nas uratowały,ale gdybyśmy im nie powiedziały że jeden z nich był w naszym lesie to nic by o tym nie wiedziały...teraz je z tam tond wypłoszyły...Wybaczysz mi?
<Seth?>

Od Lejli - CD historii Westa i Saphiry

-Hej szukamy watahy.Należysz może do jakiejś?
-E...Hej,a ty to?
-West...A to moja siostra Saphira - powiedział basior wskazując na waderę która była nieco z tyłu.
-Aha...miło mi...O co pytałeś?
-Należysz do jakiejś watahy?
-A...tak,jasne.Należę do watahy mojej...a....w jakim celu tu przybywasz?-zapytałam nieufnie
-Opuściliśmy z siostrą watahę bo nam się tam nie podobało i jesteśmy tutaj.
Spojrzałam niepewnie na basiora.
-Hm...no dobrze...chodźcie za mną...zaprowadzę was do mojej siostry...to alfa watahy.Ma na imię Andromeda.
-Ok...no to chodźmy.

Byliśmy już na miejscu.
-Czekajcie tutaj ja zaraz wrócę...-powiedziałam przy wejściu do mojej jaskini
Chyba nikogo nie tam nie było ale na wszelki wypadek zawołałam.
-Andromeda!Andromeda!Nowi członkowie....Znaczy...być może nowi
-Co?-odezwał się głos z tunelu
-Andromeda?Co robisz w mojej pieczarze z  eliksirami?
-Szukam jakiegoś środku odstraszającego szpaki...wlazły mi do jaskini i chcą mi rwać owoce...A ja nie chcę mieć pełno zatrutych ptaków...
-Nie pomyślałaś może o mojej mocy?-zapytałam ,zamieniając się jednocześnie w sokoła nie usłyszałam odpowiedzi siostry bo szpaki jak tylko na mnie spojrzały od razu wyleciały z jaskini.
-Dziękuję ci Lejlo...Więc gdzie są te wilki?
-Jakie wilki?A te....przed jaskinią...chodź.
Wyszłyśmy z jaskini,wadera i basior tam cały czas stali.
-To właśnie moja siostra.
-Witam...-powiedziała wadera
-Wy jesteście?
-Saphira,a to West.
-Aha...rozumiem,wy chcecie dołączyć tak?
-Z wielką chęcią...
-Dobrze...więc chodźcie na polanę.
Kiedy Andromeda prowadziła wilki do serca watahy,ja musiałam chodzić po całym terenie i mówić wilkom żeby się tam stawiły.Po chwili weszłam na watahę w towarzystwie Tiny,inni już tam byli.
-Witajcie,wszyscy zgromadzeni!Oto dzisiaj los obdarzył nas nowymi członkami.Do naszego stada dołączyli Saphira i West,powitajmy ich wśród swoich i traktujmy ich jak siostrę i brata!
Potem wszyscy się już rozeszli.
-West...Saphira...poszukajcie sobie kogoś kto was oprowadzi....
Spojrzałam zdziwiona na siostrę...zwykle to ze mnie robiła przewodnika....
<West lub Saphira?>

Od Andromedy - CD historii Koru'y

-Ależ oczywiście...-powiedziałam patrząc na basiora,był całkiem ładny a jego ogon...ale o tym już nie myślałam
-Tak?Cieszę się....to....
-A tam z tymi gęsiami....chodź...zaprowadzę cię do serca naszej watahy.
Wylądowaliśmy na polanie.
-Witajcie,wszyscy zgromadzeni!Oto dzisiaj los obdarzył nas nowym członkiem.Do naszego stada dołączył Korua,powitajmy go wśród swoich i traktujmy go jak brata!-powiedziałam spontanicznie,ta mowa mi się spodobała więc ,,zanotowałam" ją w myślach.
-Korua...rozgość się...Wyjaśnię ci zasady naszej watahy...chodź proszę do jaskini...
Kiedy weszliśmy do jaskini Korua rozglądał się ciekawie po jej wnętrzu.Jego wzrok przeniósł się na drzewo.Rosły na nim owoce które były używane w wielu eliksirach,a jednocześnie były one silną trucizną.Elfy chętnie je brały do swoich strzał,gdyż jedna kropla soku z owocu była tak silna że istota umierała w jedną setną sekundy i nie czuła bólu.Chrząknęłam aby basior zainteresował się czym innym.
-Tak?
-Więc...tutaj nikt nikogo nie zdradza...nie zdradza watahy,znaczy się...Każdy siebie szanuje...-mówiłam dalej aż w końcu powiedziałam cały regulamin...
-A kultura?
-Cóż...kiedy rozpoczynają się pory roku wypada pójść do świątyni o odwiedzić kwaterę boga Tempestasa...-zaczęłam.Nagle usłyszałam gdzieś jakiś huk.
-Poczekaj,proszę...albo chodź...
Wybiegłam przed jaskinię.Była tam Lejla,cała brudna od sadzy.Patrzyła gniewnym okiem na Arona po którym nie było zbyt widać zabrudzenia.
-Co tu się dzieje?
-Chciałem przynieść Lejli eliksir który udało...nie udało mi się zrobić...myślałem że się udało...ale jak widać nie...-tłumaczył się Aron
-Mimo że ci się nie udało to i tak miało to trochę wybuchowy skład...-powiedziała Lejla
-A co to miało być?
-Eliksir snu....jak się rzuci taki np.kasztan gdzie w środku jest odrobina tego eliksiru to powoli zaczyna parować i zwierzęta która znajdują się maksymalnie 2 km od niego zapadają w sen...
-Aha....i po co to?
-Na wrogów...
-Ale jeżeli coś się nie uda to wybucha i tyle...-powiedziała zdenerwowana Lejla-Jak ja to teraz domyję?!
-Ech....No nic...Więc...Korua możesz iść do swojej jaskini....ja mam trochę rzeczy na głowie.
Korua gdzieś poszedł.A ja zajęłam się karceniem Arona.

Od Tiny - CD historii Andromedy

- Oczywiście,że z tobą wyruszę.Przecież nie zostawiłabym cię samej.Kiedy idziemy?
 - Możemy już teraz.Chce to stworzenie jak najszybciej obalić.Mam nadzieję,że uda nam się to jeszcze przed jutrem.
 - Na pewno zdążymy.Mam bardzo dobry węch,szybko wytropię tą istotę.
 - No to ruszajmy.
 Bez pożegnania,nikomu nic nie mówiąc wymknęłyśmy się do lasu.Trafiłyśmy na wąską ścieżkę.Gdy tylko zniżyłam nos do ziemi poczułam dziwny zapach.To był zapach tej istoty.Ruszyłyśmy jego śladem.Później nie trzeba było już węszyć,bo na dróżce były ślady kopyt.Dotarłyśmy na skraj mrocznego lasu.
 - I co teraz?Wchodzimy tam? - zapytałam lękliwie,bo jeszcze po normalnym lesie chodziłam niepewnie,a co dopiero po tym.
 - Musimy...
 Niepewnie przekroczyłyśmy granicę naszego lasu.I nagle usłyszałyśmy tupot.Schowałyśmy się w krzakach.Koło nich pojawiła się ta istota.
 - Słuchaj Tina... - szepnęła do mnie Andromeda - skaczemy na to coś na trzy ok? Raz....dwa....TRZY!
 Po jednym długim skoku znalazłyśmy się na grzbiecie tego stworzenia.Próbował nas zrzucić i w końcu mu się to udało.Zaczął uciekać w mroczny las.Pobiegłyśmy za nim.Nie mógł się bronić,bo nie miał łuku ani strzał,ale posiadał jeszcze kopyta.Na szczęście ich nie użył.Na zakręcie stanął,a wtedy zza drzew wyskoczyło pięciu takich,tym razem uzbrojonych.Teraz to my zaczęłyśmy uciekać.Musiałyśmy w biegu robić uniki,bo strzał były bardzo celne i każda była tylko o centymetr dalej od nas.Chwilę później znalazłyśmy się przy jakimś starym murze i nie miałyśmy drogi ucieczki.Byłyśmy pewne,że zginiemy.Tajemnicze istoty już napinały na nas łuki,gdy niespodziewanie jednego z nich,stojącego na przodzie,przeszyła strzała.Reszta zaczęła się lękliwie rozglądać skąd nadchodził atak.Nagle w powietrzu pojawiło się pełno strzał,więc stworzenia zaczęły uciekać.Po chwili nastała cisza.Ja i Andromeda spojrzałyśmy w górę i zobaczyłyśmy elfy siedzące na drzewach.Było ich z dziesięć.Zeskoczyły z drzew i podeszły do nas.
 - Dziękujemy wam bardzo - odezwała się Andromeda. - Gdyby nie wy,oni by nas zabili.Co to właściwie za istoty były?
 - To centaury,pół ludzie pół konie - odpowiedział przywódca elfów.
 - No to już wiemy z czym mamy do czynienia.
 - Odprowadzimy was do bezpiecznego miejsca.Centaury się nas boją,także nie musicie się obawiać,że nas zaatakują.
 Ruszyliśmy z powrotem.
 - Ostatnio widziałam jednego z nich na naszym terenie - powiedziała Andromeda.
 - Nigdy nie zapuszczali się tutaj.Zwykle można ich było spotkać w górach lub poza nimi.
 W końcu doszliśmy do naszego lasu.
 - Tutaj możemy się już rozstać.Nic wam nie grozi.Obiecujemy,że pozbędziemy się centaurów.
 Elfy odwróciły się.Część pobiegła na ziemi,a część skoczyła na drzewa.Poszłyśmy w stronę watahy.
 - No ja mam nadzieję,że się ich pozbędą - powiedział już ze spokojem w głosie.
 - Chodźmy trochę szybciej,zrobiłam się głodna.
 Po krótkim biegu znalazłyśmy się koło jaskini Andromedy.Nagle wyszedł z niej.Seth.
 - Andromedo!Jak mogłaś mnie tak oszukać!Przecież mogło ci się coś stać!
 Zauważyłam Lejlę stojącą ze skruszoną miną przy drzewie.Podbiegłam do niej.
 - Co się stało?Skąd on wie,gdzie byłyśmy z Andromedą?
 - Przygotowywałam eliksiry i on przyszedł się zapytać,gdzie Andromeda poszła.I mi się wtedy wymsknęło.
 Tymczasem Andromeda musiała się tłumaczyć.

 <Andromeda dokończ>

Od Saphiry i Westa - Jak dotarliśmy

(opowiada Saphira)

 Szykowałam się z bratem do odejścia z watahy.Tutaj źle się czuliśmy i chcieliśmy znaleźć inną.Pożegnałam się z mamą i poszłam do wyjścia z jaskini.Na zewnątrz zauważyłam Westa,który rozmawiał z ładną waderą,córką alf Stellą.
 - Będę za tobą tęskniła - mówiła z czułością w głosie.
 - Ja za tobą też - powiedział West.
 Na pożegnanie pocałował ją namiętnie,a potem podbiegł do mnie i poszliśmy przed siebie.
 - Wiesz,że jakbyś został,to miałbyś duże szanse bycia samcem alfa - powiedziałam do niego.
 - Mnie nie pociąga taka kariera.
 Po chwili milczenia zapytałam :
 - Powiedz,którą twoją dziewczyną była Stella?
 - To była ...yy...wiesz,ja już przestałem liczyć.Ale pamiętam ostatnio jak byłem z Rose,Klio,Florą,Amiką...
 - Nie chcę wysłuchiwać o twoich byłych dziewczynach ok?
 - No dobra...a pamiętasz Bellę,siostrę Stelli?
 - Ooo!Ta to była dopiero tępa!
 - Ale przyznaj,że nie brzydka.
 - No...ładna była.
 - Mam nadzieję,że w tej nowej watasze będzie dużo ładnych wader...
 - Nawet nie zaczynaj.
 Po długiej drodze dotarliśmy na tereny innej watahy.W lesie zauważyłam białą waderę.
 - To ja się pójdę zapytać - szepnął mi na ucho West.
 Podszedł do wilczycy i powiedział :
 - Hej szukamy watahy.Należysz może do jakiejś?

 <Lejla?>

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Nowi członkowie! Saphira i West

Saphira

West

Od Koru'y - CD historii Lejlii

-Wybiorę się do niej...-Powiedziałem
 -Jesteś pewien?-Zapytała już trochę spokojniej.
 -Tak i to jak nigdy w życiu.-Odpowiedziałem
 Lejla była nawet ładną waderą, więc uśmiechnąłem się do niej.
 Ta chyba mnie nie zauważyła.
 Pobiegłem w miejsce, w którym stała wilczyca.
 -Witaj...-Powiedziałem.
 -Witaj. Kim jesteś.-Zapytała.
 -Jestem Korua. Czy mógłbym dołączyć do twojej watahy?


 <Andromeda?>

Od Andromedy - CD historii Vivimorte

Wzdrygnęłam się trochę na widok mrocznego wyglądu wadery.
-Hej...Ty chcesz...?
-Dołączyć...
-Aha....w porządku...Posłuchaj...trochę się śpieszę więc wejdź na teren naszej watahy i poszukaj uskrzydlonego basiora imieniem Seth...Jeśli nie zapamiętasz pytaj po prostu o samca alfę...Ja bardzo się śpieszę ale masz moje pozwolenie że możesz dołączyć...
-Ok...Ale...Czy oni będą wiedzieli że ja mogę dołączyć?
-Hm...no dobrze...zaprowadzę cię....
Poszłam z waderą do serca watahy(polany leśnej),wygłosiłam o przyjęcie nowej wadery.Potem wszyscy dobrze się bawili bo Aron zabawiał ich swoimi żartami.Mieliśmy w zwyczaju w zimowe wieczory siedzieć w czyjeś jaskini i opowiadać różne historie.
-I jak...Vivimorte?Podoba ci się?
<Vivimorte?>

Od Andromedy - CD historii Setha

Popatrzyłam na basiora nie pewnie.
-Seth...błagam nie wściekaj się na mnie...ale...wiem że dla ciebie...jako przywódca polowań to będzie ciężkie to zniesienia ale...Nie chcę abyś polował...
-Co?
-Chcę aby wilki nie wchodziły do lasu...
-Dlaczego?-zapytał Seth trochę zmartwionym a jednocześnie złym głosem
-Wczoraj kiedy ciebie szukałam usłyszałam w lesie jakieś dziwne odgłosy.Postanowiłam schować się między krzewami i wtedy...wtedy zobaczyłam to coś...Nie wiem co to właściwie było ale mogę ci opisać tego wygląd.Miało łuk i strzały jak elfy...grzywę u nasady splecioną w warkocz...Miało tułów człowieka tam gdzie powinna być końska głowa.Końskie ciało było kasztanowe...ale twarz kryła za sobą mrok...Widziałam też...jak polował...tak jak elfy...ale jeleń którego zabił wlókł się za nim z postrzelonym bokiem...Ta istota może skrzywdzić i wilka...
-E tam...Istota z ciałem konia?Jakie to zagrożenie...?
-Ale to także istota z ciałem człowieka...Seth...rozumiem że bardzo chciałbyś polować....ale...cóż...jutro będziesz polował lub...nie...lub nie będziesz miał...okazji do polowania - przekształciłam koniec zdania aby Seth się o mnie nie martwił.
-Czy ty coś sugerujesz?
-Nie...może do jutra to coś się wyniesie...-znowu byłam zmuszona do kłamstwa-No to...ja idę do Lejli...
Pokierowałam się do mojej jaskini.Moja siostra była pewnie w tunelu który przechodził do pomieszczenia gdzie było pełno jej eliksirów.
-Lejlo?
-Taaak?-krzyknęła Lejla zza ściany
-Mam do ciebie prośbę...-powiedziałam ,po czym usłyszałam tupot łap.
-Jaką?-powiedziała Lejla wychodząc z tunelu
-Idę się przejść gdzieś z Tiną...Jeśli nie z Tiną to sama...Ale jakby Seth o mnie pytał to jestem w....e....poszłyśmy polować na łososie z racji na ową sytuację w lesie...
-Czekaj,czekaj....ową,znaczy jaką?-zapytała podejrzliwie Lejla
Opowiedziałam wszystko siostrze po czym tego żałowałam.
-Idę z tobą...nie zostawię siostry która może być pożarta przez to coś...
-Nie Lejlo...Mnie i Tiny nie będzie...kto się zajmie watahą?
-E...Seth?
-No...ty popilnujesz wader i szczeniąt...
-Nie mamy tutaj szczeniąt a każda wadera jest o wiele bardziej sprawna wojskowo niż ja...
-Tak....Więc tym bardziej zostaniesz...
-Andromedo...ok,tym razem ciebie posłucham ale nie podoba mi się że mną dyrygujesz...w końcu to ja jestem starsza...
-O dwie godziny...dobra...potem się wyżalisz,ja lecę do Tiny...
-Dosłownie czy przenośnie?-zapytała znudzona Lejla
-To i to...
Byłam już przed jaskinią Tiny.Zanurzyłam się w wodzie.Na dnie była Tina pływająca z barwnymi rybami.Na mój widok pomachała mi ogonem...ogonami.Ja odwzajemniłam ten gest i pokazałam głową w górę.
-Więc...o co chodzi ?-zapytała Tina
Powiedziałam jej o co chodzi.
-I chciałam cię poprosić...czy byś wyruszyła ze mną?Nie musisz tego robić...ale...no cóż....co 8 łap ...to nie 4....e....bezsensu...No więc czy wyruszysz ze mną obalić tą istotę?
<Tina?>

Od Vivimorte - Jak tu dotarłam

Byłam wściekła na ojca. Jak on mógł to zrobić. Na ziemi było zimno. Nic mnie nie słuchało a wszyscy słuchali. Okrywałam się swoimi skrzydłami. Było mi strasznie zimno. Spojrzałam na księżyc. Był złowrogi, tak daleki. Spojrzałam w jeziorko i ujrzałam pysk mojego ojca. Uśmiechał się złowieszczo. Wiedział, że nie lubię zbytnio ŻYWYCH wilków. Z martwymi łatwiej się rozmawiało. Biegłam cały czas przed siebie. Gdyby nie to że w Hadesie nauczyłam się zauważać minimalne zmiany kierunku wiatru, zmiany krzewów i wysokości drzew, już dawno pomyślałabym że się zgubiłam. Wiedziałam że za jakiś czas znajdę wilki. Zapewne była to wataha. Ojciec wysłał mnie w najbardziej odludne miejsce jakie mogło tylko istnieć. Tysiące kilometrów od najbliższej watahy. Pewnie chciał sprawdzić moją orientacje w terenie. Biegłam już kilka miesięcy. Wreszcie dotarłam na szczyt góry. Widziałam z jej szczytu. Wiedziałam że kiedyś ją znajdę. Zleciałam z góry. Powoli przyzwyczajałam się do temperatury panującej na ziemi. Zobaczyłam białą waderę
 ~Andromeda - szepnął ojciec w mojej głowie- Alfa tej watahy
 Podeszłam do niej.
 -Hej- mruknęłam- Jestem Vivmorte
 < Andromeda ?>

Od Setha-Rozmowa

Andromeda była jakaś dziwna tego dnia. Bałem się, że coś się stało. Wracałem do jaskini z postanowieniem, że kiedy będziemy na polowaniu zapytam ją co się dzieje. Nie widziałem świata poza nią, ponieważ była moim całym światem. Wszedłem do jaskini.
 -Już jestem-powiedziałem wchodząc.
 -To co idziemy na polowanie?-zapytała.
 -Jasne.
 Wiedziałem, że coś jest nie tak. Wyszliśmy i ruszyliśmy w poszukiwaniu zwierzyny.
 -Andromedo?
 -Tak, Seth?
 -Słuchaj, czy coś się stało?-zapytałem z troską w głosie.
 Bałem się o nią. Popatrzyła na mnie i powiedziała:

 <Andromeda? O co chciałaś zapytać?>

niedziela, 8 grudnia 2013

Od Andromedy - CD historii Jae

-Tak...
-Chciałbym dołączyć.Czy jest taka możliwość?
-Pewnie...Chodźcie za mną...
Pobiegliśmy do wyschniętego kanionu gdzie wszystkie wilki miały jaskinie.
-Haalo!Wychodzić!-krzyknęłam i zawyłam.-Momencik....
-Łososie są nad rzeką!Chodźcie!-skłamałam aby wywabić wilki z jaskiń.I udało się.
-Mamy nowego członka!To Jae.I...macie go traktować tak jak każdego z nas...Dobrze możecie pójść i nie stać na tym mrozie.Albo czekajcie...Kto by go oprowadził?-w oczy rzucała się moja siostra która oglądała się na boki i czekała aż ktoś się zgłosi na ochotnika.
-Lejla...była byś tak miła?
-Taa...-powiedziała Lejla niechętnie wychodząc z jaskini.
Lejla i Jae pokierowali się w głąb lasu.Ja i Seth usiedliśmy przed naszą jaskinią.
-Seth?
-Tak?
-Dlaczego ty ciągle przyprowadzasz do mnie wilki?Przecież jesteś samcem alfa...ty też możesz wyrażać zgodę...
-Tak...z przyzwyczajenia...
-Wiesz co idę do jaskini....muszę się trochę ogrzać...od rana ciebie szukam...szukałam.
-Dobrze...do zobaczenia...
-Seth?
-Tak?
-Kocham cię...
-Ja ciebie też...pa...
-Na razie...Seth?
-Słucham?
-Pójdziemy dziś razem na polowanie?
-Tak...może...chyba...Więc...ja już idę...
-Czekaj...znaczy....idź...powiem ci to potem...-powiedziałam w końcu,bo nie miałam odwagi się o to zapytać

Od Jae - CD historii Setha

Szedłem tuż za Sethem. Nie zastaliśmy Andromedy w jaskini. To znaczy ona zastała nas.
 - Hej Seth. - usłyszeliśmy za sobą. - Kogo przeprowadziłeś?
 - Jestem Jae. - przedstawiłem się. - A ty pewnie jesteś Andromeda tak?

 <Andromeda?>

Od Vicky - CD historii Arona

- Może się gdzieś przejdziemy? - zaproponowałam.
 - Jasne, tylko gdzie?
 - Może na polanę?

 <Aron?>

Nowa para!

♥Seth i Andromeda są parą!♥

Od Andromedy - CD historii Setha

Ta wiadomość mnie zszokowała.Przypuszczałam że Seth ukrywa coś innego.Mimo to postanowiłam że odpowiem na jego wiadomość twierdząco bo też do niego coś poczułam.
-Seth...Ja...Y....No...-jąkałam się,nie wiedziałam co powiedzieć
-Słucham?
-Więc...chciałam ci powiedzieć...ja też.
-Co,ty też?
-Znaczy...ty mi też...znaczy tak...bardzo cię polubiłam-powiedziałam w końcu,wyznawanie uczuć nie było moją najmocniejszą stroną,jednak musiałam jeszcze coś dodać na pytające spojrzenie Setha.
-Ja cię bardzo,bardzo polubiłam....-powiedziałam patrząc na basiora,to mu jednak nie wystarczało
-Ja cię pokochałam...Jesteś bardzo miły i w ogóle....Więc zostaniemy parą?
-Tak...-powiedział Seth i przytulił mnie.
Potem tylko ogłosiłam że jesteśmy parą i mamy nowego samca alfa.