-Co?Jesteście parą?Tak się cieszę...Jak to miło słyszeć...takie dobre wieści maskują te...złe...Tak,jest ogłoszę was parą.Lejlo potem wrócimy.
Pobiegłam z resztą wilków na polanę.Nagle poczułam jakiś ucisk w okolicy brzucha.Skrzywiłam minę.
-Andromeda...Co ci jest?
-E...nic...pośpieszmy się...
Zgromadziłam wilki tak szybko jak tylko mogłam i ogłosiłam Westa i Nikitę parą.Potem szybko pobiegłam d jaskini...
~Trzy godziny później~
Do jaskini weszła Lejla.Chciała zapytać czemu tak szybko opuściłam polanę.Ale odpowiedź leżała już przy mnie.
-Andromedo...czemu nie powiedziałaś...
-Nie było na to czasu...
-Są takie śliczne...I takie podobne do Setha i ciebie...
-Lejlo...mam prośbę...zawołasz Setha?
-Jasne,a gdzie on jest?
-Zdaje się że już biegnie...
Zza ściany jaskini wbiegł Seth.
-Jak się czujesz Andromedo?Czy to już wszystkie?Może ma ich być sześć...Zupełnie mi wyleciało z głowy że to dziś...dla czego sama chodziłaś po lesie w tym stanie?Wszystko w porządku?
-Tak...nie panikuj...Seth...zostaniesz z nimi muszę ogłosić że mamy nowych członków.
Wybiegłam na polanę gdzie jak widać nie musiałam niczego ogłaszać bo wszyscy nie wiadomo skąd wiedzieli...
-Gratuluję ci Andromedo...Ile ich jest?-zapytał Aron
-Pięć...samczyk i cztery samiczki...no cóż...skoro już wszyscy wiecie to pozwolę sobie wrócić do jaskini aby spędzić ten dzień tylko z rodziną...
Pokierowałam się z powrotem.Położyłam się koło moich dzieci oraz partnera...Czułam się taka szczęśliwa...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz