wtorek, 17 grudnia 2013

Od Waris - Znak

Ostatnio w watasze działo się źle, bardzo źle. Ataki obcych wilków, wojna. I do tego jeszcze szczenięta alfy! Leżałam przy dużym głazie osłaniając się przed promieniami słonecznymi, oczywiście przy wodzie. Moje rozmyślania były ponure. Jeśli zostaliśmy wyzwani nie należy tego bagatelizować. To będzie jak ucieczka. Musimy wykazać się nieustępliwością, wiarą i odwagą. Może się przestraszą. Ale jeśli nasza wataha będzie po prostu jedną z wielu, jakie stanęły na drodze wrogiego stada i jaka zostanie pokonana? Trudno. Nic się na to nie poradzi. Albo to będzie otwarta wojna, albo zniżymy się do ich poziomu, będziemy zakradać się na ich tereny i wybijemy przynajmniej połowę tego paskudztwa. A jeśli...
 Niespodziewanie moje rozmyślania zagłuszył szelest. Coś co się zbliżało nie widziało mnie. Byłam za głazem, poza wzrokiem stworzenia. Raptem wyszło z pobliskich krzaków. Przeszło niedaleko, zbliżyło się do strumienia i zaczęło chłeptać wodę. Wilk. Obcy. Po krótkiej chwili zwierzę rozejrzało się pilnie. Oczywiście mnie zauważyło. Bezgłośnie obnażyło kły. Wstałam i wolno zbliżyłam się. Każdy mój mięsień gotów był do uniknięcia ciosu. Wilk chciał walczyć. I chciał zabić. Widziałam to w jego bezlitosnych, nabiegłych krwią oczach. Raptem wyrwał do przodu. Na całe szczęście jego kły zacisnęły się w próżni. Błyskawicznie wykorzystałam okazję i przebiegając złapałam go za bok. Wilk warknął krótko i odwrócił się w moją stronę. Zaatakowałam znów, tym razem pierwsza co było kolosalnym błędem. Złapał mnie za łapę, równocześnie jednak odkrywając kark. Zacisnęłam na nim szczęki. Moje kły nie wniknęły jednak na tyle głęboko by porazić ośrodek nerwowy. Szarpnął mocno łbem puszczając mnie i jednocześnie wyswobadzając się ze śmiertelnego chwytu. Musiałam przyznać, był dobrym wojownikiem. Ale co tu robi? Szpieg... Przemknęło mi przez myśl. Ale jeśli to jest szpieg, to jacy są wojownicy uodpornieni na ból i wytrzymujący nawet najcięższe ciosy? A jacy mordercy, szkoleni od urodzenia do zabijania?
 Wtem przypomniało mi się o moich mocach. Z źródła lewitowała w powietrze struga wody i uformowała się w tarczę będącą moją tymczasową osłoną. Ten ułamek sekundy, mogłam opłacić drogo, gdybym nie wykorzystała mocy. Wilk z dzikim rykiem (teraz chyba już naprawdę wnerwiony) przejechał pazurami po tarczy. W tej chwili po raz pierwszy przestraszyła mnie jedna rzecz. Tarcza powinna się częściowo rozpaść i powrócić do poprzedniego stanu, tymczasem wyraźnie było widać cztery długie i głębokie szyny. Wilk widząc moją osłupiałą minę uśmiechnął się bezczelnie i przeskoczył ponad tarczą. Skacząc również złapałam go za ogon. Nie trafiłam odpowiednio i już po chwili w pysku miałam jedynie dużo szczeciniastych włosów.
 Pora zakończyć tę walkę! On zapewne pomyślał to samo. Nie krążył, nie zamierzał unikać ciosu. Stanął gotowy do walki. Wtem jego własny cień przestał współgrać. Zachowywał się zupełnie inaczej od samego wilka. Rzucił się na niego wpijając zęby w szyję. Z cieniem nie da się walczyć. Jest cieniem. Niematerialnym. Wilk, próbując wstać rzucał się na trawie. Po chwili tchawica została przecięta. Padł. 'Gdzie jesteś?' Dobrze wiedziałam, do kogo należy ta moc. Z cienia drzew wyszedł mój brat.
 - Dlaczego przyglądałeś się bezczynnie jak walczę o życie!? - warknęłam.
 - Musisz się od czasu do czasu siostrzyczko wykazać - Devill Wolf wyszczerzył zęby w uśmiechu - byłem pewien, że dasz sobie z nim radę.
 Po tych słowach odszedł. Ja! Ja się wysilałam, walczyłam o życie a on miał dobry ubaw! Jeszcze mnie boli łapa po jego chwycie! Oburzona podeszłam do martwego wilka. Zainteresował mnie. Miał lekką budowę, więc na pewno nie był wojownikiem. Na szamana też nie wyglądał. Mógł być szpiegiem lub mordercą, tego byłam pewna. Nagle zauważyłam interesujący szczegół. Tuż przy jego lewym oku brakowało małej, niezauważalnej kępki futra. Na skórze wycięty był dziwny znak. Kółko podzielone na cztery części. Kreski dzielące koło bardzo wystawały spomiędzy jego konturów i zakończone były hakiem, niby harpuny.
 Ciekawe, czy poprzednie miały takie same. Muszę podzielić się tym z Alfą.
 Podążyłam do jej jaskini.

 <Andromeda?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz