Dotarliśmy do jaskini Jae. Niestety nie było go wewnątrz.
- Nie ma go. - powiedziałam.
~ A jeśli jemu też coś się stało?
Szybko jednak odrzuciłam tę myśl, mimo to, ona wciąż powracała.
- Seth, ja... to znaczy... może pójdziemy go poszukać? - zapytałam.
- Ty w takim stanie? Nie ma mowy. Idź do mojej jaskini. Na pewno Andromeda tam będzie. Sama też nie możesz siedzieć, a ja pójdę go szukać. Dobra? - mówił kierując się już z powrotem w stronę lasu.
- Mhm. - mruknęłam.
Jednak od razu, kiedy zniknął w gęstwinie, puściłam się pędem w drugą stronę.
Biegłam tak jak wtedy. Tyle, że teraz miałam konkretny cel, znaleźć Jae. Na prawdę zaczęłam się o niego martwić. Rozpatrywałam coraz to gorsze scenariusze.
~ Trzeba jak najszybciej zwołać wszystkie wilki! - pomyślałam.
Dalej pędziłam co tchu. Nagle zaraz przede mną pojawił się wilk.
Szybko rozłożyłam skrzydła i wzbiłam się w powietrze tuż przed nim, żeby uniknąć zderzenia. W sekundzie wybicia zauważyłam, że to był Aron. Szybko wróciłam na ziemię.
Byłam zdyszana, a rany mocno dawały się we znaki.
Zanim Aron zdążył cokolwiek powiedzieć na ich temat i czegokolwiek innego, wyrzuciłam z siebie, oddychając ciężko:
- Nie mogę... nie mogę nigdzie znaleźć Jae. Pomoż mi go szukać. Albo nie. Zwołaj wszystkie wilki, rozkaż im trzymać się najlepiej w dużych grupach, nie oddalać od jaskiń, być czujnym, czujniejszym niż zwykle. Najlepiej, żebyś powiedział Lejli, aby przypilnowała siostry, by nie opuszczała jaskini. Pilnując szczeniąt nie może być sama w tak niebezpiecznym okresie. Oprócz tego... - nie dokonczyłam.
Aron przerwał mi i sam zaczął mówić.
<Aron?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz