Znowu się tutaj pojawiły a teraz mają zamiar wejść głębiej w nasze tereny.Pomyślałam chwilę.
-Myślicie że użycie moich mocy coś da?
-Zależy jakie są twoje moce...
-Zamiana w białą klacz i wywołanie tsunami...
-Klacz...oni to tak jakby konie może nic ci nie zrobią....
Wybiegłam z jaskini o drżących nogach(już w jaskini przemieniłam się w konia).Centaury stały przy jednym z drzew w lesie jakieś 2 km ode mnie.Jeden z nich odwrócił i pokazał palcem na mnie.W tedy miałam ochotę zapaść się pod ziemię.Szłam prosto przed siebie w kierunku rzeki do której było jeszcze daleko.Centaury podbiegły do mnie...Jedne szły za mną inne obok a jeszcze inne przede mną.Byłam zestresowana.Jeden wziął w palce włos z mojej grzywy i powąchał.
-Reave wolwe.-powiedział.Obawiałam się wyczuł w zapach wilka.Na szczęście rzeka była tuż przede mną.Już miałam przygotować się do biegu i wywołać tsunami,kiedy nagle poczułam mocny podmuch zimnego powietrza.Usłyszałam za sobą jakieś zaniepokojone dźwięki centaurów.Zauważyłam Koru'e.Uśmiechnął się do mnie i odszedł.Zdziwiło mnie to że istoty które były za mną nie goniły basiora.Odwróciłam się i aż odskoczyłam.Wszystkie centaury były tylko bryłami lodu...Na wszelki wypadek z całej siły kopnęłam w lód i bryły w kształcie ciała centaurów były teraz tylko pokruszonymi odłamkami lodu.Wróciłam do jaskini.Położyłam się koło Setha,który spał.
-Andromedo?-najwyraźniej się omyliłam.
-Tak Seth?
-Spójrz mi w oczy.
Podniosłam się popatrzyłam w oczy partnera.
-Nie okłamałam cię Seth.Nic o tym nie wiedziałeś ale ciebie nie okłamałam.Korua mnie śledził i w odpowiedniej chwili zabił wrogów.Nie denerwuj się Seth,nie teraz.Zapomnij o tym i idź spać...
-Czemu ciągle wpadasz w jakieś kłopoty?
-Najwidoczniej tak mi już jest pisane...Dobranoc.
Rano poszłam do Koru'y.Weszłam do jego jaskini.
-Witaj Andromedo...
-Witaj....Korua...chciałam ci podziękować....
<Korua?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz