Popatrzyłam na basiora nie pewnie.
-Seth...błagam nie wściekaj się na mnie...ale...wiem że dla ciebie...jako przywódca polowań to będzie ciężkie to zniesienia ale...Nie chcę abyś polował...
-Co?
-Chcę aby wilki nie wchodziły do lasu...
-Dlaczego?-zapytał Seth trochę zmartwionym a jednocześnie złym głosem
-Wczoraj kiedy ciebie szukałam usłyszałam w lesie jakieś dziwne odgłosy.Postanowiłam schować się między krzewami i wtedy...wtedy zobaczyłam to coś...Nie wiem co to właściwie było ale mogę ci opisać tego wygląd.Miało łuk i strzały jak elfy...grzywę u nasady splecioną w warkocz...Miało tułów człowieka tam gdzie powinna być końska głowa.Końskie ciało było kasztanowe...ale twarz kryła za sobą mrok...Widziałam też...jak polował...tak jak elfy...ale jeleń którego zabił wlókł się za nim z postrzelonym bokiem...Ta istota może skrzywdzić i wilka...
-E tam...Istota z ciałem konia?Jakie to zagrożenie...?
-Ale to także istota z ciałem człowieka...Seth...rozumiem że bardzo chciałbyś polować....ale...cóż...jutro będziesz polował lub...nie...lub nie będziesz miał...okazji do polowania - przekształciłam koniec zdania aby Seth się o mnie nie martwił.
-Czy ty coś sugerujesz?
-Nie...może do jutra to coś się wyniesie...-znowu byłam zmuszona do kłamstwa-No to...ja idę do Lejli...
Pokierowałam się do mojej jaskini.Moja siostra była pewnie w tunelu który przechodził do pomieszczenia gdzie było pełno jej eliksirów.
-Lejlo?
-Taaak?-krzyknęła Lejla zza ściany
-Mam do ciebie prośbę...-powiedziałam ,po czym usłyszałam tupot łap.
-Jaką?-powiedziała Lejla wychodząc z tunelu
-Idę się przejść gdzieś z Tiną...Jeśli nie z Tiną to sama...Ale jakby Seth o mnie pytał to jestem w....e....poszłyśmy polować na łososie z racji na ową sytuację w lesie...
-Czekaj,czekaj....ową,znaczy jaką?-zapytała podejrzliwie Lejla
Opowiedziałam wszystko siostrze po czym tego żałowałam.
-Idę z tobą...nie zostawię siostry która może być pożarta przez to coś...
-Nie Lejlo...Mnie i Tiny nie będzie...kto się zajmie watahą?
-E...Seth?
-No...ty popilnujesz wader i szczeniąt...
-Nie mamy tutaj szczeniąt a każda wadera jest o wiele bardziej sprawna wojskowo niż ja...
-Tak....Więc tym bardziej zostaniesz...
-Andromedo...ok,tym razem ciebie posłucham ale nie podoba mi się że mną dyrygujesz...w końcu to ja jestem starsza...
-O dwie godziny...dobra...potem się wyżalisz,ja lecę do Tiny...
-Dosłownie czy przenośnie?-zapytała znudzona Lejla
-To i to...
Byłam już przed jaskinią Tiny.Zanurzyłam się w wodzie.Na dnie była Tina pływająca z barwnymi rybami.Na mój widok pomachała mi ogonem...ogonami.Ja odwzajemniłam ten gest i pokazałam głową w górę.
-Więc...o co chodzi ?-zapytała Tina
Powiedziałam jej o co chodzi.
-I chciałam cię poprosić...czy byś wyruszyła ze mną?Nie musisz tego robić...ale...no cóż....co 8 łap ...to nie 4....e....bezsensu...No więc czy wyruszysz ze mną obalić tą istotę?
<Tina?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz