-Ależ oczywiście...-powiedziałam patrząc na basiora,był całkiem ładny a jego ogon...ale o tym już nie myślałam
-Tak?Cieszę się....to....
-A tam z tymi gęsiami....chodź...zaprowadzę cię do serca naszej watahy.
Wylądowaliśmy na polanie.
-Witajcie,wszyscy zgromadzeni!Oto dzisiaj los obdarzył nas nowym członkiem.Do naszego stada dołączył Korua,powitajmy go wśród swoich i traktujmy go jak brata!-powiedziałam spontanicznie,ta mowa mi się spodobała więc ,,zanotowałam" ją w myślach.
-Korua...rozgość się...Wyjaśnię ci zasady naszej watahy...chodź proszę do jaskini...
Kiedy weszliśmy do jaskini Korua rozglądał się ciekawie po jej wnętrzu.Jego wzrok przeniósł się na drzewo.Rosły na nim owoce które były używane w wielu eliksirach,a jednocześnie były one silną trucizną.Elfy chętnie je brały do swoich strzał,gdyż jedna kropla soku z owocu była tak silna że istota umierała w jedną setną sekundy i nie czuła bólu.Chrząknęłam aby basior zainteresował się czym innym.
-Tak?
-Więc...tutaj nikt nikogo nie zdradza...nie zdradza watahy,znaczy się...Każdy siebie szanuje...-mówiłam dalej aż w końcu powiedziałam cały regulamin...
-A kultura?
-Cóż...kiedy rozpoczynają się pory roku wypada pójść do świątyni o odwiedzić kwaterę boga Tempestasa...-zaczęłam.Nagle usłyszałam gdzieś jakiś huk.
-Poczekaj,proszę...albo chodź...
Wybiegłam przed jaskinię.Była tam Lejla,cała brudna od sadzy.Patrzyła gniewnym okiem na Arona po którym nie było zbyt widać zabrudzenia.
-Co tu się dzieje?
-Chciałem przynieść Lejli eliksir który udało...nie udało mi się zrobić...myślałem że się udało...ale jak widać nie...-tłumaczył się Aron
-Mimo że ci się nie udało to i tak miało to trochę wybuchowy skład...-powiedziała Lejla
-A co to miało być?
-Eliksir snu....jak się rzuci taki np.kasztan gdzie w środku jest odrobina tego eliksiru to powoli zaczyna parować i zwierzęta która znajdują się maksymalnie 2 km od niego zapadają w sen...
-Aha....i po co to?
-Na wrogów...
-Ale jeżeli coś się nie uda to wybucha i tyle...-powiedziała zdenerwowana Lejla-Jak ja to teraz domyję?!
-Ech....No nic...Więc...Korua możesz iść do swojej jaskini....ja mam trochę rzeczy na głowie.
Korua gdzieś poszedł.A ja zajęłam się karceniem Arona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz